Zapytany w programie „Piaskiem po oczach” o okrzyki demonstrantów przed Pałacem Prezydenckim – „Tu jest Polska, a nie Moskwa” – poseł PiS uznał je za wyraz poglądów ludzi, którzy przyszli na „comiesięczne upamiętnienie prezydenta i innych ofiar katastrofy smoleńskiej”. „Na dwa dni przed wizytą Miedwiediewa robi się cyrk z zapraszaniem pozostałych prezydentów” – uznał Kurski.
Jego zdaniem pojednawcza polityka rządu i prezydenta Komorowskiego nie jest skuteczna. „Nie udało się załatwić żadnej z ważnych spraw: rurociągu Nord Stream, tarczy antyrakietowej, śledztwa smoleńskiego czy Katynia”. Jedyne zasługi w blokowaniu niekorzystnych dla Polski działań Kremla miał Lech Kaczyński, który przeforsował w traktacie lizbońskim zapis o wspólnej polityce energetycznej UE.
Według Kurskiego inicjatywę w sprawie śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem oddano Rosjanom, a dobry moment na umiędzynarodowienie dochodzenia został przegapiony. Obecne próby zainteresowania świata – takie jak wyjazd Antoniego Macierewicza i Anny Fotygi do USA czy konferencja zorganizowana przez euro parlamentarzystów PiS w Parlamencie Europejskim – są „dzieleniem się z międzynarodowymi przyjaciółmi naszymi sprawami”. Jak zapowiada, PiS zebrało już 350 tysięcy podpisów pod petycją o międzynarodowe śledztwo. Gdy pospisów będzie milion inicjatywie będzie można rozpocząć stosowne procedury.
Podobną inicjatywę PJN – ustanowienie specjalnej komisji sejmowej, która miałaby wyjaśnić okoliczności tragedii pod Smoleńskiem – Kurski krytykuje. „Te osoby robiły wszystko, by w kampanii prezydenckiej nie padło ani jedno słowo o Smoleńsku. Ich stanowisko zwyciężyło. Dziś, gdy Podróbka Jest Nieatrakcyjna mówi o komisji w sprawie Smoleńska, coś mi się wywraca w żołądku” – mówi.
Stosunkowo niskie notowania PiS oraz nienajlepszy wynik w wyborach samorządowych, Kurski tłumaczy inicjatywą posłów z Joanną Kluzik-Rostkowską i Elżbietą Jakubiak na czele. Według niego, odpływ zwolenników związany z powstaniem PJN odebrał partii około 5-6 proc. poparcia, a w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych – być może przesądził o przegranej PiS. Bez tego rozłamu – zdaniem Kurskiego – Prawo i Sprawiedliwość mogłoby wygrać wybory w 2011 r. „Żałuję, że koleżanki i koledzy to zrobili. To była próba rozbicia PiS, która zaczęła się jeszcze w lipcu, za wiedzą osobnika o nazwisku Palikot” – stwierdził Kurski. „Swoje fochy należy schować głęboko, bo nie ma innego pomysłu dla Polski, jak PiS” – podsumowuje.