Premier Donald Tusk odwołał we wtorek Engelhardta, który w resorcie infrastruktury odpowiadał za kolej. "Jest coś takiego, jak szacunek dla pasażera, dla klienta PKP, a tutaj tego najwyraźniej zabrakło i ten chaos związany z pogodą był także spotęgowany złym przygotowaniem rozkładu jazdy i taką fałszywie pojętą konkurencją między firmami kolejowymi" - tłumaczył szef rządu.
"Uważam, że decyzja pana premiera była słuszna - odpowiedzialność ministra Engelhardta jest oczywista" - powiedział PAP Zdzisław Rynasiewicz z PO, szef sejmowej Komisji Infrastruktury.
Jak zaznaczył, Engelhardt "miał swoje osiągnięcia" jako wiceminister. W tym kontekście wymienił m.in. rozpoczęcie procedury oddłużenia kolei, stworzenie samorządowych kolei pasażerskich, a także opracowanie ustaw, które uregulowały całościowo kwestię transportu kolejowego. "To niewątpliwe osiągnięcia ministra Engelhardta, ale jednocześnie nastąpiły spore zaniedbania i stąd myślę, że taka decyzja" - uważa Rynasiewicz.
"Minister Engelhardt ma swoje osiągnięcia i trzeba powiedzieć o tym wyraźnie, ale ten nowy rozkład jazdy wyraźnie nie wyszedł" - dodał szef Komisji Infrastruktury.
Wiceprezes PiS Beata Szydło jest zdania, że przede wszystkim powinna zostać uporządkowana sytuacja na kolei, a kwestia dymisji jest sprawą wtórną. "Jeżeli zakończy się tylko i wyłącznie na dymisji, to nie będzie rozwiązanie problemu. Oczywiście, w stosunku do osób, które ponoszą odpowiedzialność za ten chaos, bałagan i problemy organizacyjne, powinny być wyciągnięte konsekwencje" - powiedziała PAP posłanka.
Szydło ma nadzieję, że nie zakończy się tylko na dymisji, a sytuacja na kolei unormuje się, żeby pasażerowie "mogli korzystać z przewozów tak jak na całym świecie". Jej zdaniem, z całej sytuacji powinny zostać wyciągnięte wnioski. Oceniła, że chaos nie wynikał z braku pieniędzy, tylko z nieudolności i indolencji organizacyjnej.
"To trzeba naprawić. Jeżeli premier Tusk uważa, że dymisje jednego, czy drugiego wiceministra rozwiążą sprawę, to w porządku, natomiast mnie bardziej interesuje to, czy on jest w stanie zapanować nad tym, żeby kolej organizacyjnie wróciła do takich standardów, jakie są w Europie" - oświadczyła posłanka PiS.
Eugeniusz Kłopotek (PSL) powiedział we wtorek PAP, że odwołanie wiceministra infrastruktury to decyzja polityczna. "Pan premier jako odpowiedzialnego za złą sytuację na kolei wskazał wiceministra Engelhardta. Jednak zgodnie z tym, co pan premier powiedział, PSL oczekuje dalszych decyzji personalnych. Nie wyobrażam sobie, żeby poległ wiceminister, a panowie prezesi nadal siedzieli na stołkach. Głowy prezesów muszą polecieć" - zaznaczył.
Kłopotek pytany o to, jak na stosunki koalicyjne PO - PSL wpłynie fakt, że Engelhardt to wiceminister z rekomendacji ludowców odpowiedział, że "jeżeli w ślad za tą dymisją polecą głowy niektórych prezesów spółek kolejowych, to PSL przyjmie to ze zrozumieniem". "Jednak, gdyby miało się skończyć tylko na dymisji naszego wiceministra, to z pewnością kierownictwo stronnictwa będzie musiało podjąć zdecydowane kroki" - dodał.
Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński powtórzył z kolei postulat swej formacji, by za sytuację na kolei poniósł konsekwencje minister infrastruktury. "Uważamy, że w demokratycznym państwie prawa, jakim powinna być Polska, konsekwencje polityczne powinien ponieść minister infrastruktury Cezary Grabarczyk z PO" - powiedział Wikiński PAP.
Polityk Sojuszu ocenił też, że Engelhardt "został zielonym koziołkiem ofiarnym złożonym na ołtarzu spokoju publicznego". "Jestem przekonany, że pasażerowie wzorem naszych niemieckich sąsiadów powinni otrzymać odszkodowania za gigantyczne opóźnienia, za nieterminowe odjazdy pociągów. W Niemczech, po kilkugodzinnym opóźnieniu pociągu, pasażerowie otrzymywali po 250 euro odszkodowania" - zaznaczył Wikiński.
Zadowolona z dymisji Engelhardta jest Elżbieta Jakubiak z klubu Polska Jest Najważniejsza. "Ta dymisja jest oczywista, ale również oczywista powinna być dymisja ministra Grabarczyka. Równie oczywiste są też dymisje wszystkich szefów spółek, które doprowadziły do tej sytuacji" - podkreśliła Jakubiak w rozmowie z PAP.
W jej opinii, cały resort infrastruktury nie działa prawidłowo. "To jest chyba oczywiste dla wszystkich. Osoby odpowiedzialne za koleje nie umieją sobie poradzić z ich stanem, a bałagan w spółkach kolejowych objawił się właśnie horrorem na kolei, w sensie komunikacji w okresie przedświątecznym" - oceniła posłanka PJN.
Jak powiedziała, na kolei "zbudowano potwora, który działa w imieniu Skarbu Państwa, a który sam siebie zżera". "Przecież wszystkie te spółki kolejowe nie są jakąś konkurencją dla siebie nawzajem, ponieważ one są spółkami, w których 100 procent udziałów ma Skarb Państwa" - zaznaczyła Jakubiak.