"Trudno powiedzieć dzisiaj, w perspektywie ośmiu miesięcy, czy wszystko było tak jak trzeba, czy te decyzje były trafne, czy one były też zgodne z oczekiwaniem, z procedurą międzynarodową. Nikt wcześniej z nas nie przeżywał takich kwestii - podejmować strategiczne, zasadnicze decyzje w perspektywie minut po katastrofie, było bardzo trudne" - mówił w Radiu ZET Grzegorz Schetyna.
W ocenie marszałka Sejmu, prawidłowo zachował się Donald Tusk, który poleciał na miejsce katastrofy. Schetyna chwali też działania obecnego prezydenta, który wtedy zajmował jego fotel.
"Myślę że dobrze, że pojechał tam premier, że dobrze, że był ten lot natychmiast tam do Smoleńska. Dobre było zachowanie marszałka sejmu wtedy, Bronisława Komorowskiego, pokazaliśmy, że państwo mimo tak tragicznego zdarzenia funkcjonuje normalnie" - podkreśla Schetyna.
Marszałek jednak nie ma stuprocentowej pewności, że wszystko działo się prawidłowo. Odpowiadając na zarzuty niektórych rodzin ofiar, Schetyna mówił: "Czy można było zareagować inaczej, czy trzeba było zareagować inaczej - myślę, że to jest temat do spokojnej analizy. Dzisiaj powinniśmy ją zrobić, ale na pewno nie było żadnej złej woli, czy jakiś złych emocji".
"Wszyscy byliśmy w absolutnym szoku, naprawdę dotknięci i przybici tym, co się stało, a wiadomo, że państwo musi funkcjonować i decyzje podejmowane w tych najbliższych godzinach po katastrofie będą miały swoje konsekwencje przecież przez lata. Ja uważam, że stanęliśmy wtedy, państwo stanęło na wysokości zadania" - dodaje Grzegorz Schetyna.