Wniosek o wyrażenie wotum nieufności dla Grabarczyka Sojusz złożył 17 grudnia. Zdaniem posłów SLD minister jest politycznie odpowiedzialny za chaos, jaki zapanował na kolei po wprowadzeniu nowego rocznego rozkładu jazdy pociągów - pasażerowie skarżyli się na brak informacji, nie działała internetowa wyszukiwarka połączeń. Do tego atak zimy powodował nawet kilkugodzinne opóźnienia pociągów.

Reklama

"Przez trzy lata pełnienia funkcji ministra infrastruktury Cezary Grabarczyk wykazał się nieudolnością i brakiem przygotowania do kierowania tym resortem" - napisano w uzasadnieniu wniosku o wotum nieufności.

Autorzy wniosku o wotum nieufności zarzucają też ministrowi, że reforma w systemie przewozów kolejowych, polegająca na wyłączeniu Przewozów Regionalnych z Grupy PKP i przekazaniu spółki samorządom wojewódzkim, okazała się "niewypałem", że resort mimo obietnic nie przygotował projektu nowego prawa budowlanego i ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz że "Narodowy Program Budowy Dróg i Autostrad okazał się klapą".

Jak powiedział PAP Marek Wikiński (SLD), do bilansu zamieszania na kolei dopisuje się tłok i ścisk w pociągach podczas powrotów ze świąteczno-sylwestrowych wyjazdów. "To jest +kropka nad i+ pokazująca, że minister Grabarczyk nie panuje nad tym co się dzieje na kolei" - powiedział Wikiński.



W związku z bałaganem przy wprowadzeniu nowego rozkładu jazdy pociągów, stanowiska straciły już dwie osoby - przed Bożym Narodzeniem premier Donald Tusk odwołał wiceministra infrastruktury Juliusza Engelhardta, po świętach stanowisko stracił prezes PKP SA i dyrektor generalny Grupy PKP Andrzej Wach. Nowym wiceministrem został Andrzej Massel.

Według Wikińskiego zmiany, które zaproponował Massel, są kosmetyczne. Polityk wskazuje, że cały czas nie określono np. odpowiedzialności personalnej osób, które przez ostatnie trzy lata zaniechały wykorzystania środków unijnych na inwestycje w infrastrukturę kolejową.

Reklama

Mimo iż koalicja deklaruje, że będzie bronić ministra infrastruktury, Wikiński nie traci nadziei, że uda się przeforsować wniosek o wotum nieufności dla niego.

"Wszystko zależy od PSL. Jeżeli posłowie Stronnictwa utkną gdzieś w polach, w nieogrzewanych pociągach i nie dojadą na głosowanie, to wszystko się może wydarzyć" - zaznaczył polityk. Jego zdaniem, "nie ma możliwości, aby uczciwi posłowie głosowali za utrzymaniem Grabarczyka na stanowisku".

Odwołania Grabarczyka chce też PiS. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przypominał w poniedziałek, że PiS już w ubiegłym roku składał wniosek o wotum nieufności dla ministra. "To człowiek, który wyraźnie nie sprostał zadaniom, które stawia przed nim Ministerstwo Infrastruktury" - argumentował Błaszczak.

Ocenił, że Grabarczyk nie ma żadnych zasadniczych sukcesów na stanowisku, mimo że - jak zaznaczył - po raz pierwszy w historii państwo polskie dysponuje tak ogromnymi pieniędzmi przeznaczonymi na budowę infrastruktury. "Szansa, jaka stoi przed naszym krajem, jest marnowana przez premiera Donalda Tuska i jego ministra" - ubolewał Błaszczak.

Jak podkreślił, w kuluarach mówi się o tym, że Grabarczyk ma silną pozycję partyjną w Platformie. Jego zdaniem premier "nie odwołując go, przedkłada interesy partyjne ponad dobro publiczne".



Decyzji w sprawie wniosku SLD nie pojął jeszcze klub Polska Jest Najważniejsza. Jego wiceszef Paweł Poncyljusz powiedział jednak PAP, że on osobiście opowiadałby się za odwołaniem Grabarczyka.

Sejmowa arytmetyka pokazuje jednak, że nie ma na to szans bez głosów PSL. "To jest minister koalicyjnego rządu, więc trudno, żeby partia koalicyjna nie broniła ministra. Premier ma go ocenić - jeżeli uzna, że minister jest dobry, to zostaje, jeżeli uzna, że jest inaczej, to go odwoła. Natomiast nie może to być robione pod presją opozycji" - powiedział PAP szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.

Obserwatorzy sceny politycznej zastanawiali się, czy odwołanie wiceministra Engelhardta, który jest związany z ludowcami nie skłoni Stronnictwa do poparcia wniosku SLD. Żelichowski podkreśla jednak, że PSL nie proponowało nawet swojego kandydata na nowego wiceministra infrastruktury. "Trudno zatem mieć pretensje, że ktoś inny został powołany" - zaznaczył.

Jego zdaniem jednak powołanie niezależnego eksperta bez zaplecza politycznego na wiceministra infrastruktury odpowiedzialnego za kolej nie było dobrym pomysłem.

Również wiceszef klubu PO Sławomir Rybicki zwraca uwagę, że to szef rządu ocenia swoich ministrów i jeśli uważa to za stosowne, prosi ich o złożenie dymisji. "Premier z całą pewnością dokonał wnikliwej analizy pracy ministra i wyciągnie odpowiednie wnioski" - powiedział PAP polityk.

Przyznał, że w związku z kolejnym chaosem, który miał miejsce podczas powrotów świąteczno-sylwestrowych debata dotycząca wniosku o wotum nieufności dla Grabarczyka może być burzliwa. "Z całą pewnością kolej funkcjonowała źle, żeby nie powiedzieć beznadziejnie, ale wnioski zostały wyciągnięte zarówno przez premiera i ministra" - przekonuje wiceszef klubu Platformy.

"Chyba każdy wie, że w ciągu 24 godzin od zmian personalnych nie nastąpią radykalne zmiany. Musimy dać czas nowemu prezesowi i nowemu ministrowi, aby przedstawili nam raport. Myślę, że będzie coraz lepiej, jestem o tym przekonany" - zwracał uwagę na poniedziałkowej konferencji prasowej szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz.

Jak dodał, nowy wiceminister infrastruktury jest dobrze zorientowany w sprawach kolei. "Wywodzi się z tego środowiska, więc z marszu spokojnie może mądrze do tych działań podejść. Ale to nie znaczy, że w ciągu 24 godzin nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko się poprawi". Pytany, kiedy pasażerowie kolei będą mogli podróżować w godnych warunkach, Tomczykiewicz odparł: "Myślę, że wkrótce".

Dopytywany, jakimi argumentami PO będzie przekonywać posłów innych ugrupowań do odrzucenia wotum nieufności dla Grabarczyka, Tomczykiewicz powiedział, że podstawowym argumentem jest, iż Grabarczyk nie odpowiada tylko i wyłącznie za kolej, ale "za szereg innych dziedzin życia - i w tych spisuje się dobrze". "Ogólna ocena (Grabarczyka) jest dobra" - zaznaczył szef klubu PO.

Do odwołania ministra potrzebna jest większość głosów ustawowej liczby posłów - czyli 231. PO i PSL mają razem 234 z 460 głosów. Debata w Sejmie nad wnioskiem rozpocznie się we wtorek o godz. 16. Głosowanie - w środę.