We wtorek na godz. 16.15 zaplanowana jest debata w Sejmie nad wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności dla Grabarczyka, który w połowie grudnia złożył SLD. Głosowanie planowane jest w środę.

Reklama

Zdaniem posłów Sojuszu, minister Grabarczyk jest politycznie odpowiedzialny za chaos, jaki zapanował na kolei po wprowadzeniu nowego rocznego rozkładu jazdy pociągów. Politycy Sojuszu stawiają ministrowi zarzuty także w związku z problemami z budową dróg oraz sytuacją w Poczcie Polskiej.

"Dzisiejsze wotum nieufności dla ministra Grabarczyka, które SLD złożył, nie będzie typowo personalnym głosowaniem, lecz będzie to głosowanie za tym, czy głosujemy za apokalipsą, Sodomą i Gomorą czy tsunami, czy za normalnością" - powiedział we wtorek wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich na konferencji prasowej w Sejmie.

Jak podkreślił, głosowanie za dymisją Grabarczyka jest także złożeniem wotum nieufności wobec osób kierujących resortem infrastruktury.

W ocenie Wenderlicha, Grabarczyk swoimi ostatnimi decyzjami udowadnia, że nie ma czasu zajmować się infrastrukturą, gdyż - jak zaznaczył - obecnie całą swoją uwagę skupia na trwającej w PO wojnie łódzko-łódzkiej".

Reklama

O sprawie napisał "Wprost". Według tygodnika, parę lat temu na łódzkich forach internetowych udzielała się osoba ukrywająca się pod nickiem lennon1. Pisała między innymi, że Mirosław Drzewiecki jest narkomanem i gangsterem, a Iwona Śledzińska-Katarasińska - alkoholiczką. Według posłanki PO, do ukrywania się pod tym nickiem przyznał się Zbigniew Papierski - członek łódzkiej Platformy i bliski współpracownik Cezarego Grabarczyka.

Jak podkreślił wicemarszałek Sejmu, dobrze by było, gdyby PO "w interesie Polski, jak i w interesie własnym" zdecydowało, aby ci wszyscy, którzy pracują w rządzie, zrezygnowali z funkcji partyjnej.

Reklama



"To jest zbyt duże absorbowanie czasu i zajmowanie się partyjnymi sprawami i sobą, a nie tymi sprawami, którymi rząd powinien się zajmować, czyli rozstrzyganiem najważniejszych spraw dla Polski i Polaków" - powiedział Wenderlich.

Poinformował, że SLD cały czas przekonuje posłów PSL do głosowania za dymisją Grabarczyka.

"Rozmawiamy z posłami PSL i na ucho, w kuluarach twierdzą, że podczas różnych spotkań z mieszkańcami wsi otrzymują informacje, że PSL powinien się wpisać w odwołanie ministra Grabarczyka. (...) Ta rozterka PSL chyba zostanie rozstrzygnięta, niestety nie w imieniu i interesów wyborców PSL, a w interesie smutnej, niedobrej i niewłaściwej lojalności koalicyjnej" - podkreślił Wenderlich.

Rzecznik SLD Tomasz Kalita poinformował, że jeszcze we wtorek może odbyć się spotkanie przewodniczącego Sojuszu Grzegorza Napieralskiego z szefem klubu ludowców Stanisławem Żelichowskim.

"Będziemy starali się przekonywać ludowców do tego, żeby nie brali całkowitej odpowiedzialności za sytuację na kolei, bo PSL tak niechcący staje się kozłem ofiarnym. Będziemy przekonywali ludowców, że cała odpowiedzialność spoczywa na ministrze infrastruktury i z pewnością mogą jutro, w godzinie prawdy w trakcie głosowania, udowodnić, kto ponosi odpowiedzialność za polską kolej, za ten chaos i że nie jest to PSL" - powiedział Kalita.

Odwołania Grabarczyka chce też PiS. "To człowiek, który wyraźnie nie sprostał zadaniom, jakie stawia przed nim Ministerstwo Infrastruktury" - uważa szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Decyzji w sprawie wniosku SLD nie podjął jeszcze klub Polska Jest Najważniejsza. Jego wiceszef Paweł Poncyljusz powiedział jednak PAP, że on osobiście opowiadałby się za odwołaniem ministra.

Sejmowa arytmetyka pokazuje jednak, że nie ma na to szans bez głosów PSL, a ludowcy zamierzają bronić Grabarczyka. "To jest minister koalicyjnego rządu, więc trudno, żeby partia koalicyjna nie broniła ministra" - powiedział PAP szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.

Do odwołania ministra potrzebna jest większość głosów ustawowej liczby posłów - czyli 231. PO i PSL mają razem 234 z 460 głosów.