Głosowanie nad wnioskiem PiS odbędzie się jeszcze we wtorek.
Prezentujący projekt Andrzej Walkowiak (PJN) podkreślił, że celem nowelizacji nie jest ograniczenie możliwości komunikowania się partii politycznych z wyborcami. "Wręcz przeciwnie, chodzi nam o wzmocnienie dyskursu politycznego poprzez oparcie debaty publicznej na rzetelnej dyskusji programowej, a nie - jak dotąd - na popisach marketingu politycznego" - powiedział.
W jego ocenie "postępująca teatralizacja polityki, a w szczególności procesu wyborczego pozbawia wyborców możliwości dokonania rzetelnej oceny programów wyborczych poszczególnych partii". Zwrócił uwagę, że na telewizyjne i radiowe spoty reklamowe w każdej kampanii wyborczej wydawane są miliony złotych. "To są miliony podatników i im należy się rzetelna informacja o tym, jakie programy i jakie propozycje mają poszczególne środowiska polityczne" - ocenił.
Według posła PJN audycje wyborcze zamiast przekazywać informacje na temat programów partii przekazują głównie negatywne emocje, które podsycają spory i kłótnie. "Emocje, które są nastawione na to, żeby straszyć wyborców swoim głównym konkurentem politycznym. Tak bywało do tej pory. Trzeba ten proces przerwać i ta nowelizacja w sposób bardzo konsekwentny do tego zmierza" - powiedział. Zdaniem Walkowiaka spoty wyborcze nie służą demokracji są natomiast swoistymi maczugami do walki bogatych partii między sobą.
Wyraził nadzieję, że zaoszczędzone dzięki nowelizacji miliony złotych partie będą przeznaczać na ekspertyzy oraz przekazywać na kampanię poszczególnych kandydatów, tak by mogli oni bezpośrednio dotrzeć do wyborców. Zdaniem Walkowiaka, kampanie telewizyjne i radiowe są tak naprawdę kampaniami na rzecz "jedynek" na listach wyborczych największych i najbogatszych partii politycznych. "I z tym właśnie chcemy skończyć" - powiedział.
Marek Wójcik (PO) powiedział, że idea likwidacji spotów wyborczych w telewizji i radiu to postulat PO, który został zawarty w projekcie ustawy o fundacjach politycznych. "Widzę, że PJN idzie trochę naszym śladem. Kłopot polega jednak na tym, że wprawdzie mamy naśladowców, natomiast diabeł tkwi jednak w szczegółach i w sposobie przygotowania tej propozycji" - powiedział.
Jak zaznaczył, kontrowersyjny jest m.in. zapis, że zmiany wchodzą w życie po trzech miesiącach od uchwalenia. Jak przypomniał, Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż poważne zmiany w prawie wyborczym mogą być wprowadzane najpóźniej na sześć miesięcy przed zarządzeniem wyborów. Poinformował, że klub PO opowiada się za dalszymi pracami nad projektem w komisji nadzwyczajnej do zmian w prawie wyborczym.
Marek Ast (PiS) złożył w imieniu klubu PiS wniosek o odrzucenie projektu. Jak mówił, propozycje klubu PJN to w istocie zamach na wolność słowa i wolność obrotu gospodarczego. Według posła, audycje i ogłoszenia wyborcze to praktycznej jedyny sposób na zniwelowanie ewidentnej nierównowagi pomiędzy partią rządzącą a partiami opozycyjnymi, jeżeli chodzi o możliwość prezentacji programów i kandydatów.
"Okres kampanii wyborczej to dla mediów okres żniw, okres kiedy zarabia się duże pieniądze. Również w przypadku tych małych tytułów (prasowych), które mają problemy z utrzymaniem. Państwo w tę wolność gospodarczą godzicie" - zwrócił się do posłów PJN. Jego zdaniem twierdzenie, że propozycja nowelizacji przyniesie państwu oszczędności jest niesłuszne, bo - zaznaczył - pieniądze wydane przez partie na spoty wyborcze wrócą do budżetu w postaci podatków. "Mało tego, media publiczne dzięki tym płatnym audycjom również są zasilane" - dodał. Zwrócił też uwagę, że kwestia, której dotyczy projekt PJN była wielokrotnie dyskutowana podczas niedawno zakończonych prac nad Kodeksem wyborczym.
Jan Kochanowski (SLD) powiedział, że jego klub ma duże zastrzeżenia do procesu legislacyjnego nad projektem. "Dlaczego w takim tempie i dlaczego dzisiaj. Bo jeżeli chodzi o treść projektu, to możemy dyskutować. Tylko pytam, dlaczego nie mogliśmy dyskutować wcześniej" - powiedział. Jak mówił, niedopuszczalny jest m.in. zapis, który przewiduje, że ustawa wchodzi w życie w trzy miesiące po uchwaleniu. W imieniu klubu SLD opowiedział się za skierowaniem projektu do komisji nadzwyczajnej do zmian w prawie wyborczym.
Również Eugeniusz Kłopotek (PSL) powiedział, że ludowcy są za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej. "Czuję, że ona będzie pracować aż do dnia wyborów parlamentarnych" - dodał. Jednocześnie, ocenił, że zakaz proponowany przez PJN jest ograniczeniem demokracji. Marek Borowski (SdPL) również zwrócił uwagę na "niedociągnięcia legislacyjne" projektu oraz na to, że jeżeli zostanie on uchwalony w bardzo krótkim czasie może to stanowić podstawę do skierowania tak uchwalonej ustawy do TK. Jednocześnie poinformował, że SdPl popiera ideę zawartą w projekcie PJN.
Poseł niezrzeszony Ludwik Dorn zarzucił PJN, że działa "wspólnie i w porozumieniu z PO". Jego zdaniem zaproponowane przez klub Joanny Kluzik-Rostkowskiej zmiany najbardziej zaszkodzą PiS, bo odbierają tej partii możliwość komunikowania się z wyborcami w wymiarze masowym.