"W tej pierwszej politykę zagraniczną prowadzi wdowa, a nie MSZ. Kilka osób ze Stowarzyszenia <Katyń 2010> z wdową po szefie Instytutu Pamięci Narodowej przybyło do Smoleńska i na obcym terytorium postanowiło porządzić" - pisze były premier.

Reklama

Leszek Miller przypomina, że Rosjanie słali w tej sprawie noty, ale odzewu ze strony polskiej nie było. "Ministerstwo sparaliżowane strachem przed wdową i jej środowiskiem nie zrobiło nic" - twierdzi były lider SLD.

Miller pisze, że ostatni raz Rosjanie poruszyli kwestię tablic trzy dni przed wizytą rodzin smoleńskich na miejscu katastrofy. Reakcji nadal nie było.

"To pełna kompromitacja i trzeba się dowiedzieć, kto z personelu MSZ poniósł za ten skandal konsekwencje. Tablica nie została zainstalowana przez państwo polskie. Była prywatną inicjatywą przeprowadzoną bez porozumienia z MSZ i stroną rosyjską. Na strach polskich urzędników nałożyła się indolencja Rosjan. Zamiast zwlekać, powinni jak najszybciej w porozumieniu z władzami polskimi odkręcić to, co bez ich zgody przykręcono na kamieniu. Czekali do ostatniej chwili. No i wszyscy się doczekali" - stwierdza były premier.

Reklama

Leszek Miller podaje przykład, jak wzorcowo powinna być przeprowadzona taka inicjatywa.

"Zamieszczanie tablicy w cywilizacji rozumu wygląda tak: Krystyna Zachwatowicz i Andrzej Wajda w porozumieniu z władzami ukraińskimi i polskimi uzgodnili, że Polacy ufundują tablicę ku czci pomordowanych oficerów w dawnej siedzibie NKWD w Charkowie. Zaczęto układać napis i negocjować treść ze stroną ukraińską. Napis miał być w dwóch językach, tekst musiał być krótki i trafny. Andrzej Przewoźnik reprezentujący władze polskie uzgodnił z Kijowem zaaprobowany przez obie strony tekst. Tablica została odsłonięta 2 listopada 2008 roku i nikt jej nie odkręca" - pisze Miller.

"Wyobraźmy sobie, że kilkoro obywateli Izraela ze Stowarzyszenia "Jedwabne 2010" przyjechało do Polski i na ścianie przytwierdziło tablicę: Żydom - okrutnie zamordowanym przez Polaków w zamian za korzyści majątkowe - rodacy i przyjaciele. Życie takiej tablicy byłoby krótkie, a wrzask, jaki by się podniósł, łatwy do wyobrażenia" - dodaje były premier.

>>>Czytaj więcej w "Super Expressie"