"Zgodnie z obowiązującą procedurą odwołałem się już do Sądu Najwyższego. (...) Jestem bardzo zdziwiony, że nasze sprawozdanie zostało odrzucone. Moim zdaniem w tym szaleństwie jest metoda. Jestem przekonany, że to uderzenie dotyczy przede wszystkim dużych partii - Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej - tej opozycji, która zaczyna być opozycją" - powiedział PAP w piątek Kostrzewski, pełnomocnik finansowy komitetu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

Zarzucił też PKW, że dokonuje interpretacji "niezgodnych z obowiązującym porządkiem prawnym". "Oni sobie uzurpują prawa do wykładni prawnej niezależnie od porządku prawnego, takie jest moje zdanie" - ocenił skarbnik PiS.

Jak poinformowała PKW, sprawozdanie komitetu Kaczyńskiego zostało odrzucone "wskutek spłaty przez osoby fizyczne z własnych środków zobowiązań komitetu wyborczego, co jest równoznaczne z udzielaniem komitetowi pożyczek pozabankowych".

Kostrzewski zapewnił, że jedynym źródłem finansowania kampanii prezydenckiej Kaczyńskiego były środki przekazane z rachunku bankowego funduszu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość na rachunek bankowy komitetu wyborczego Kaczyńskiego. "Przelana została kwota 14,6 miliona złotych. W całej tej kwocie Państwowa Komisja Wyborcza - mimo stwierdzenia przez biegłych księgowych braku jakichkolwiek uchybień - znalazła kwotę 7 tys. złotych, które uznano za pożyczkę od osób fizycznych" - poinformował Kostrzewski.

Jak tłumaczył, na zakwestionowaną kwotę składa się m.in. zakup pieczątek (517 złotych), kwiatów (484 zł), kanapy do Centrum Informacyjnego "Europejski" (sztabu PiS - 3 tys. zł), fotela (2 tys. złotych) karty telefonicznej (205 zł) i jednego aparatu telefonicznego (359 zł).



"Najprostszy przykład: dopiero po zarejestrowaniu komitetu wyborczego i otrzymaniu z PKW stosownego pisma mogę założyć konto bankowe komitetu. Żeby podpisać umowę z bankiem, muszę dysponować już pieczątką komitetu wyborczego i swoją, jako pełnomocnika. W związku z tym pracownik za 300 złotych zamawia pieczątkę i płaci przelewem. PKW twierdzi, że to była pożyczka u naszego pracownika na rzecz komitetu, bo myśmy to wykazali (w rachunkach) i pracownikowi zwrócili" - powiedział Kostrzewski.

Reklama

Podkreślił, że wszystkie zakupy zostały dokonane na fakturę komitetu wyborczego.

Jak poinformował PAP Kostrzewski, w odwołaniu "zarzucił zaskarżonej uchwale naruszenie przepisów prawa materialnego (...) polegające na przyjęciu, że w sytuacji, w której osoby działające na rzecz wnioskodawcy dokonały wydatków związanych z działalnością wnioskodawcy ze środków własnych, a następnie wydatki te - w oparciu o dokumenty księgowe (...) - zostały zwrócone tym osobom przelewem z funduszu wnioskodawcy - doszło do niezgodnego z wymaganiami ustawy o wyborze prezydenta przekazywania środków finansowych komitetowi wyborczemu w drodze pożyczek od osób fizycznych".

PKW odrzuciła sprawozdania wyborcze dziewięciu komitetów wyborczych, w tym - oprócz Kaczyńskiego - m.in. szefa SLD Grzegorza Napieralskiego.