Jak argumentowała Borys-Damięcka, sprawozdanie należy odrzucić, gdyż w większej części dotyczy ono działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji poprzedniej kadencji, która "była zajęta głównie robieniem polityki" i której sprawozdanie za 2009 r. też zostało odrzucone.

Reklama

Przyznała, że trudno obciążać "pewnymi zaszłościami" obecną radę, bo ta w minimalnym stopniu odpowiada za treść sprawozdania za 2010 r., jednak - jak zaznaczyła - powinno ono być rozpatrywane merytorycznie, a nie pod kątem "warstwy literackiej".

Wniosek poparło pięcioro senatorów, przeciwni byli jedynie dwaj z PiS, w tym przewodniczący komisji Piotr Andrzejewski. Jak ocenił, obecne sprawozdanie jest jednym z lepszych, które kiedykolwiek zostało przez KRRiT złożone.

Po posiedzeniu komisji przewodniczący Krajowej Rady Jan Dworak podkreślił w rozmowie z PAP, że może odpowiadać tylko za działalność tej Rady, którą kieruje. "Uważam, że w tym zakresie ocena naszej pracy byłaby krzywdząca i się z nią nie zgadzam" - dodał.

Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, gdyby sprawozdanie odrzuciły Sejm i Senat, kadencja KRRiT wygasłaby po dwóch tygodniach, chyba, że nie potwierdzi tego prezydent. Do tej pory tylko raz - w 2010 r. - zdarzyło się, że KRRiT została rozwiązana w ten sposób. Natomiast w 2008 i 2009 r., gdy sprawozdania KRRiT odrzucały Sejm i Senat, na przerwanie kadencji Rady nie zgadzał się prezydent Lech Kaczyński.