Procedurę odwołania inspektora rozpoczął kilka dni temu marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna na posiedzeniu Rady Ochrony Pracy, która monitoruje działalność inspekcji pracy.
Dla jej członków, którzy wywodzą się spośród parlamentarzystów oraz przedstawicieli premiera, było to zaskoczenie.
– Wniosek marszałka nie miał żadnego uzasadnienia. Podejrzewaliśmy, że może to mieć związek z prokuratorskim śledztwem, o którym wcześniej docierały do nas nieoficjalne informacje – mówi nam poseł Stanisław Szwed (PiS), który jest członkiem rady.
Reklama
– Zgodnie z obowiązkiem wynikającym z artykułu 21 kodeksu postępowania karnego poinformowaliśmy marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę o zakończeniu postępowania aktem oskarżenia – wyjaśnia rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska. – Również wcześniej prokurator dochował spoczywającego na nim obowiązku i poinformował ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego w listopadzie 2009 roku, że przedstawiliśmy trzy zarzuty karne głównemu inspektorowi pracy – dodaje. Dlaczego więc marszałek Komorowski nie zdecydował się na odwołanie Tadeusza Z.?
Biuro prasowe prezydenta nie odpowiedziało nam wczoraj na to pytanie. – Nie pamiętam, abyśmy dysponowali taką informacją już w 2009 roku. Zresztą objęcie zarzutami karnymi wcale nie oznacza, że ktoś jest winny. O tym decyduje dopiero sąd – nieoficjalnie wyjaśnił nam jeden z jego bliskich współpracowników.



O winie nie decyduje również objęcie aktem oskarżenia, dlaczego więc obecny marszałek zdecydował o odwołaniu inspektora? – Trudno sobie wyobrazić, aby osoba oskarżona odgrywała taką znaczącą rolę – tłumaczy nam bliski współpracownik Grzegorza Schetyny.
Prokuratura postawiła Tadeuszowi Z. trzy zarzuty. Dotyczą one okresu, gdy kierował warszawską inspekcją pracy. – Chodzi o przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków służbowych, czyli art. 231 kodeksu karnego. W jednym przypadku chodzi o wydanie decyzji dotyczącej zakończenia kontroli w klubie sportowym, w drugim o wydanie certyfikatu jednej z firm, w trzecim o wydanie pozwolenia na pracę zawodniczce z Chin – wyjaśnia prokurator Lewandowska.
– Dziwi mnie, że główny inspektor pracy, który ma stanowisko sekretarza stanu, pełni je niemal dwa lata mimo zarzutów karnych – podsumowuje poseł Szwed.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy sprawa trafi na wokandę warszawskiego sądu.