Ludwik Dorn w swym liście apeluje o obronę wolności w Polsce. Opisując działalność adresatów swego listu, nie ukrywa złośliwości i nie szczędzi ironicznych uwag. "Dowiedliście swojej determinacji, odwagi, moralnej integralności, kiedy broniliście wolności przed policyjnym państwem PiS, także i przede mną, wówczas ministrem właściwym ds. wewnętrznych" - pisze Dorn w liście opublikowanym w serwisie wPolityce.pl. "Zawsze szliście z wolnością pod rękę, gdy trzeba ją wykręcając. Ale wiedzieliście, że to konieczne, że obrona wolności boli - także niekiedy ją samą" - dodaje.

Reklama

"Wiedzeni Waszym instynktem moralnym i dojrzałością intelektualną rozpoznaliście trafnie, że na trudnych drogach naszej zawikłanej historii wolność się wciela w swoich różnych agentów: Jana Kulczyka, doktora G., Artura Bondaryka, Lesława Maleszkę, Beatę Sawicką, Weronikę Marczuk-Pazurę, Mirosława Drzewieckiego. Jednego tylko agenta Wolność się wyrzekła raz na zawsze - Agenta Tomka!" - pisze dalej były wicepremier.

Po tych rozważaniach Dorn przechodzi do sedna - zaprasza adresatów listu do udziału w Komitecie Honorowym pikiety w obronie "Matoła", którą zamierza zorganizować 3 czerwca pod kancelarią premiera. "Dziś kibice, a może kibole, określili Prezesa Rady Ministrów, jako matoła, a Policja wymierzyła im mandaty karne uzasadniając to „lekceważeniem konstytucyjnych organów RP, poprzez wykrzykiwanie haseł z użyciem słów nieprzyzwoitych". I Wy i ja musimy zatem postawić sobie pytanie: czy kibice ( a może kibole) Jagiellonii Białystok są Agentami Wolności. I wierzę, że nasza wspólna odpowiedź może być tylko jedna - SĄ, BOWIEM NIE BYŁO WŚRÓD NICH AGENTA TOMKA" - pisze Ludwik Dorn.

Na koniec dodaje: "Jeśli zaś myślicie, że ten list to tylko blogersko-felietonowy eksces (bardziej potocznie: wygłup), to się mylicie. Ja tę pikietę zorganizuję. Liczę na Wasz akces i Waszą obecność 3 czerwca. Obrońmy razem matoła".