Szef Sojuszu w Zakopanem próbował oscypków, puszczał bańki mydlane i spacerował po Krupówkach. Wszystko miał uwieńczyć prawdziwie góralski obiad w restauracji. Tymczasem zaproszona rodzina, która miała zjeść go z Grzegorzem Napieralskim, nie przyszła. I to nie wiadomo, dlaczego.

Reklama

"Była rezerwacja zrobiona i tutaj przygotowaliśmy im wszystkim i obiad, i kapelę załatwiliśmy, bo chcieli" - mówił TVN Robert Bachleda, kierownik restauracji "Bąkowa Zohylina" w Zakopanem.

Szef Sojuszu zjadł więc obiad w towarzystwie lidera SLD w Małopolsce Grzegorza Gondeka. Na koniec Napieralski spróbował swoich sił jako skrzypek.