Sikorski był pytany, jak - po rozformowaniu specpułku - wyobraża sobie podróże np. do Afganistanu. Odparł, że są trzy modele obsługiwania podróży najważniejszych osób: wojskowy, zupełnie komercyjny i model pośredni.

"Wczoraj wróciłem z Afganistanu, rzeczywiście na pokładzie Tu-154 - samolotu 36. pułku, ale +tutka+ nie doleciała do Afganistanu, leciałem z Termezu w Uzbekistanie. W samym Afganistanie podróżowałem turbośmigłowymi CASA-mi wojskowymi, bo w tych naprawdę niebezpiecznych miejscach czasami taki wojskowy samolot, ale typu cywilnego może wylądować, a czasami nie" - opowiadał szef MSZ.

Reklama

"Mamy też dwa Embrayery i to oznacza, że utrzymywaliśmy dwa systemy jednocześnie - system komercyjny i wojskowy. Wydaje mi się, że wczoraj (...) zdecydowaliśmy się, iż będziemy używać jednego systemu, tzn. komercyjnego. Z punktu widzenia podatnika jest to racjonalniejsze. Bo żeby mógł funkcjonować pułk, to trzeba by mu było kupić samoloty. A np. sześć małych odrzutowców, to jest wydatek rzędu 900 milionów złotych - więc tego wydatku sobie oszczędzamy. I mam nadzieję, że będzie oznaczało, iż media i społeczeństwo uznają, że od czasu do czasu rząd - ten następny, każdy - będzie potrzebował szybko wsiąść do samolotu i gdzieś polecieć" - dodał Sikorski.



Jak przyznał, oznacza to wyższe koszty bezpośrednie, jednostkowe, ale jednocześnie unika się "bardzo dużych kosztów stałych, tzn. kupna samolotów i obsługiwania pułku".

Reklama

Na uwagę, że w sytuacjach nadzwyczajnych może się zdarzyć, iż nie będzie samolotu, który będzie można wysłać w dane miejsce, Sikorski odparł: "Będziemy dzierżawić. Proszę pamiętać, że na przykład do transportu wojskowego mamy wykupioną w systemie NATO-wskim pewną ilość godzin - to są bodajże Globemastery - (...) gdzie kraje członkowskie dzielą się w ramach roku budżetowego ilością godzin. Ten system można powiększyć, więc taki samolot będzie mógł polecieć dla nas, z naszej działki godzin, że tak powiem".

Pytany, czy w takim razie prezydent Bronisław Komorowski będzie leciał z przesiadką do Chin (wizytę zaplanowano na koniec tego roku - PAP), Sikorski powiedział: "To nie byłoby nic nowego. +Tutki+ miały swoje, jak mawia klasyk, plusy dodatnie i plusy ujemne. Pamiętamy o przygodach, jakie były z podróżą do Mongolii, do Chin. +Tutki+ są szybkie, ale paliwożerne, więc to wymagało dużej ilości przesiadek i wcale nie było takie wygodne".