Rzecznik polskiej prezydencji Konrad Niklewicz odrzuca te zarzuty. "Całkowicie nie zgadzamy się z taką oceną. Prezydencja konsekwentnie realizuje swój program i ma już konkretne osiągnięcia zarówno na szczeblu politycznym, eksperckim jak i poziomie legislacyjnym" - powiedział PAP. Partia PJN zamierza co miesiąc przedstawiać Polakom własne raporty podsumowujące działania lub zaniechania rządu związane z prezydencją.
W środę w Warszawie działacze PJN zaprezentowali drugi taki raport, opracowany przez zespół pod kierunkiem szefa śląskich struktur tej partii, Marka Migalskiego. Eurodeputowany podkreślał, że raport jest bardzo krytyczny wobec rządu Donalda Tuska. Podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie działacze PJN zaprezentowali przerobione przez siebie logo polskiej prezydencji, w którym dwie z sześciu kolorowych strzałek skierowane są nie w górę (jak pozostałe), ale w dół. Symbolizuje to słabe - według polityków tej partii - pierwsze dwa miesiące prezydencji.
"Mamy nadzieję, że rząd się opamięta i intensywniej będzie włączać się w działalność na rzecz realizacji polskich priorytetów" - zaznaczył Migalski. Jak dodał, na środowym posiedzeniu sejmowej Komisji ds. UE minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz pytany, w ilu procentach zrealizowano priorytety polskiej prezydencji przez te dwa miesiące odparł, że będzie w stanie bardziej realnie ocenić to w połowie października.
"Na sali wybuchł wtedy śmiech, bo to jest dokładnie w tydzień po wyborach" - zaznaczył eurodeputowany. "Więc polski rząd jest w stanie powiedzieć polskiemu społeczeństwu, jaki jest stan realizacji polskich priorytetów, w tydzień po wyborach. To niby jest śmieszne, ale z drugiej strony to jest tragiczne" - ocenił Migalski. Przypomniał, że przed rozpoczęciem prezydencji PJN chciał konsultować z rządem priorytety, a później proponował, by co miesiąc premier konsultował stan ich realizacji z liderami najważniejszych partii.
Obecny na konferencji szef PJN Paweł Kowal powiedział, że potwierdziły się przypuszczenia jego ugrupowania, że "rząd zapomniał o tym, że prezydencja miała być dobrem narodowym". "Nie ma żadnych konsultacji z opozycją, nasze zdanie nie jest ciekawe dla rządu, także liczne wizyty w Brukseli pociągają za sobą co najwyżej spotkania z posłami, którzy reprezentują partie koalicyjne" - wyliczał Kowal.
Wytknął też, że aż trzynastu członków Rady Ministrów i czternastu wiceministrów kandyduje w najbliższych wyborach. "Tak jak przewidzieliśmy, wybory to jest ten mechanizm, dla którego paliwem jest prezydencja. I właściwie chciałoby się zapytać: czy nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa?" - podkreślał szef PJN.
Jego zdaniem, podczas polskiej prezydencji w Radzie UE pojawia się ryzyko, że Polska znajdzie się w gronie państw funkcjonujących na obrzeżach Europy. "Na naszych oczach kształtuje się Europa dwóch prędkości, na naszych oczach składane są propozycje, na które nie mamy żadnego wpływu" - zarzucał rządowi Kowal. Ocenił, że największą słabością polskiego rządu w relacjach europejskich jest praca Ministerstwa Finansów.
PJN skrytykował także działalność ministra rolnictwa Marka Sawickiego (PSL), który - w ocenie posła Wojciecha Mojzesowicza - zamiast walczyć o polską wieś w UE, organizuje PR-owskie konferencje prasowe w Warszawie. Rzecznik prezydencji podkreślił, że już w pierwszych tygodniach Polsce udało się zrealizować kilka konkretnych spraw. Jedną z pierwszych było wypracowanie w Radzie UE porozumienia w sprawie unijnego budżetu na 2012 rok.
Niklewicz zwrócił uwagę, że 18 lipca polskiej prezydencji udało się doprowadzić do pierwszego w historii mandatu do negocjacji dla UE z Azerbejdżanem i Turkmenistanem w sprawie ram prawnych dla transkaspijskiego systemu gazociągowego. "To wielki sukces. Dzięki niemu UE będzie mogła rozpocząć negocjacje. To przyczyni się do stworzenia południowego korytarza gazowego, czyli systemu, który pozwoli Unii na zaopatrywanie się w gaz z alternatywnego źródła. To znacząco wpłynie na dywersyfikacje dostaw gazu do UE" - podkreślił Niklewicz.
Podkreślił, że sukcesem zakończyło się również sopockie nieformalne spotkanie ministrów sprawiedliwości. Rzecznik zaznaczył, że Komisja Europejska potwierdziła tam, że jesienią przedstawi europejskie prawo umów, dzięki któremu kupujący i sprzedający za pośrednictwem internetu będą zawierali transakcje w oparciu o te same przepisy prawne.
"To ważne, bo obecnie aż 60 proc. tego typu transakcji nie dochodzi do skutku, bo strony boja się, że w razie sporu nie będą go w stanie rozstrzygnąć ze względów prawnych" - zaznaczył Niklewicz. Przypomniał, że pod koniec lipca polska prezydencja rozpoczęła też debatę nad wieloletnim budżetem UE.
W 1 lipca Polska objęła przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Wśród państw członkowskich, które w 2004 roku przystąpiły do UE, Polska jest czwartym krajem - po Słowenii, Czechach i Węgrzech - sprawującym prezydencję. Rząd zapowiadał, że podczas półrocznej prezydencji chce realizować priorytety dotyczące m.in.: wzrostu gospodarczego, polityki energetycznej i zbliżenia z partnerami na Wschodzie.