Cugier-Kotka udzieliła wywiadu specjaliście od politycznego wizerunku Piotrowi Tymochowiczowi. Ukazał się on na jego stronie internetowej w maju 2010 r. Aktorka mówiła w nim, że to Kurski polecił jej upublicznić fakt jej pobicia, z wyraźną sugestią, że została pobita przez "bojówki Platformy".
Według relacji Cugier-Kotki z 2009 r., na jednej z warszawskich ulic miało zaczepić ją trzech mężczyzn, którzy zaczęli ją wyzywać, a potem szarpać i kopać. Napastnicy mieli zwrócić się do kobiety: "Możesz mnie w d... pocałować sprzedajna dz... PiS-u". Aktorka twierdziła także, że już wcześniej dostawała pogróżki.
Kurski od początku zaprzeczał słowom aktorki. Oceniał wówczas, że wywiad jest "prowokacją, która ma zburzyć nastrój po tragedii smoleńskiej" i pozwał Cugier-Kotkę za naruszenie dóbr osobistych.
W poniedziałek przed sądem okręgowym w Warszawie strony zawarły ugodę. Aktorka do protokołu złożyła oświadczenie, w którym przeprosiła Kurskiego za "bezprawne naruszenie jego dobrego imienia". Zaznaczyła jednak, że nie czuje się winna, a robi to dlatego, że "emocjonalnie" ta sytuacja zbyt dużo ją kosztuje.
W oświadczeniu Cugier-Kotka uznała ponadto, że w wywiadzie podała nieprawdziwą informację, że Kurski "wyreżyserował jej wypowiedzi medialne na temat pobicia jej w związku z udziałem w kampanii medialnej" Prawa i Sprawiedliwości.
"Anna Kotka oświadcza, że w szczególności nieprawdą jest, że pan Jacek Kurski polecił jej upublicznić fakt pobicia jej i jednocześnie wskazywać, iż tego aktu przemocy dokonali zwolennicy partii politycznej Platforma Obywatelska, względnie >>bojówki PO<<" - brzmi treść oświadczenia aktorki.
Strony w poniedziałek wzajemnie zrzekły się też wszelkich dotychczasowych roszczeń wynikających z ochrony dóbr osobistych. Kurski w sądzie był nieobecny. Jak poinformował jego pełnomocnik, tego dnia polityk został wezwany przez sąd w Gdańsku.