Michał Boni czy Krystyna Szumilas - na giełdzie rządowych propozycji brakuje wciąż nazwiska przyszłego ministra edukacji, choć Katarzynę Hall premier wymienił jako pierwszą do zmiany po wyborach - stwierdza "Gazeta Wyborcza".
Reklama
Nad objęciem resortu zastanawia się szef doradców premiera Michał Boni, który negocjował ze związkami m.in. w sprawie wcześniejszych emerytur. Boni przymierza się też do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Drugą kandydatką jest wiceszefowa MEN Krystyna Szumilas. Jak dowiedziała się gazeta, premier poważnie rozważa tę kandydaturę.
Komentarze(27)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeZresztą gdy nadal nie będą nic robić to za wiele nie popsują .
Najgorsze że to psuje się samo , a te cwaniaki patrzą aby z tego kryzysu wynieść cało swoje majątki lub nawet je pomnożyć . Hołota musi sama się obronić
Tępaki wyborcze czy uważacie , że w blisko 40 milionowym kraju tylko były szmaty donosicielskie?
Takie wybraliście
Jemu, jako ministrowi polskiej edukacji pani Hall mogłaby co najwyżej pastować buty. Jako komediantowi także.
Natomiast pan Boni być może wprowadzi do szkół (usuniętą przez poprzedniczkę) nową historię Polski powojennej. Sam ją napisze. Tylko czy uwzględni teczki?
...ciebie "robił" jakiś menel na kupie gnoooooooooooooooooooooooooju?
Zapoznali się z materią i mogą to dobrze realizować . Boni - pracowitość i kultura oraz rozwaga- może się sprawdzić w kilku resortach i nie ma tu co się zezłośliwiać.
posłanek Grodzki!
Ma przeciez zapedy w kierunku nauczania narodu!
Zaraz po "wyborze" oswiadczyl publicznie:
"Kandydowałam do Sejmu po to, by oswajać ludzi z transpłciowością. Widzę, że dużo będę miała do zrobienia w tej dziedzinie!"
A poniewaz ten facet calym swoim zyciem udowodnil, ze nie ma sladowego chocby wyobrażenia o tym, co to jest kultura, rodzina czy zdrowie, wiec zgodnie ze standardami naszego Sejmu i zasad powoływania w Polsce ministrow - Tusk powinien powierzyc mu takze resorty kultury i zdrowia.
W ten sposob pani Kopacz moglaby z czystym sumieniem sie zalapac na marszalka...
A poniewaz nasz posłanek Grodzki na temat swoich fanaberii oswiadczyl, ze: "Ból nie był już ważny. To można tylko porównać do porodu, bo dziecko wynagradza cierpienie" - wiec mozna tu tylko dla uzupelnienia dodac, ze - za przeproszeniem - co najwyzej góvvno urodzil!
Czasem "w bulu i beznadzieji" - jak mial zaparcie!
Taki wszechstronny osobnik powinien zasiadac jeszcze w sejmowej komisji do spraw rodziny, bo w sprawach prawidlowo funkcjonujacej rodziny jest przeciez ekspertem, w komisji do spraw rownouprawnienia kobiet, ktore dzieki niemu beda mogly sprawowac jednoczesnie funkcje meża i żony, i w komisjach do uregulowania nabrzmiałego problemu aborcji oraz drazliwej kwestii in vitro!
Zobaczcie - ile spraw można dzieki jednemu dobrze wybranemu posłankowi korzystnie i kompleksowo rozwiazac!