"Donald Tusk sprzed chwili: kieruję Schetynę na odpowiedzialny odcinek i powierzę mu stanowisko wojewody dolnośląskiego" - taki SMS cytuje "Rzeczpospolita". Wiadomość wysłał do dziennikarki tej gazety jeden z polityków PO, należący do tzw. spółdzielni, czyli otoczenia ministra Cezarego Grabarczyka. A Grabarczyk jest dla Schetyny jednym z najpoważniejszych rywali o wpływy w partii.
O tym, że Grzegorz Schetyna ma zostać wysłany na "odcinek dolnośląski", mówił niedawno w radiowej Trójce europoseł PSL Jarosław Kalinowski. Zbigniew Girzyński z PiS wyjaśniał jednak, że jest to żart, który krąży wśród polityków PO.
"W PO toczy się rozgrywka, w której już chyba nie ma granic" - komentuje w rozmowie z "Rz" Eryk Mistewicz, konsultant polityczny. "Ścierające się w partii środowiska Tuska i Schetyny produkują historie, które mają osłabić rywala. Bo kto jeszcze kilka miesięcy temu sądziłby, że można publicznie śmiać się ze Schetyny" - dodaje.
Gazeta wskazuje, że Donald Tusk, odwlekając rozmowę ze Schetyną, prowokuje tego rodzaju sytuacje i żarty. Ale wspomina też, że cztery lata temu, po wygranych przez PO wyborach, na podobną postawę pozwolił sobie sam marszałek Sejmu. Sam miał wówczas ogłosić, że otrzyma funkcję wicepremiera i szefa MSWiA. "Wtedy relacje obu polityków były jeszcze dobre i Tusk nie miał wyjścia" - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" opowiada jeden z posłów PO.