Jak zaznaczyli w uchwale posłowie i senatorowie PiS zasiadający w zespole, dymisje powinny nastąpić w związku z okolicznościami niedopełnienia obowiązków, a także działań wskazujących na świadome zaniżenie środków ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego i delegacji jadącej do Katynia 10 kwietnia 2010 roku.

Reklama

Sekretarz klubu PO Paweł Olszewski ocenił w rozmowie z PAP, że żądania posłów PiS są bezpodstawne Jak podkreślił, niezależna prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie katastrofy smoleńskiej i to ona będzie wyjaśniała wszelkie okoliczności tej tragedii wraz z odpowiedzialnością osób.

Zespół smoleński wymyśla co rusz nowe tezy odnośnie okoliczności tragedii. Bardzo często, a w zasadzie zawsze są to jakieś teorie spiskowe, więc tego typu zarzuty są całkowicie nieuprawnione - stwierdził poseł PO.

Na piątkowym posiedzeniu o zaniedbaniach BOR, do jakich doszło - jego zdaniem - w związku z przygotowaniem wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku mówił były wiceszef BOR płk Tomasz Grudziński.

Odniósł się do 20 najistotniejszych uchybień BOR wskazanych przez biegłych, którzy na zlecenie prokuratury mieli ocenić działania funkcjonariuszy; według dwóch ekspertów uchybienia te wpłynęły na obniżenie bezpieczeństwa osób chronionych. "To kryminał, po prostu kryminał" - powiedział Grudziński.

Zarzucił Janickiemu i Millerowi, jako szefowi MSWiA, brak odpowiedniego nadzoru nad zabezpieczeniem prezydenckiej wizyty w Smoleńsku. Uważam, że szef Biura złamał ustawę w związku z brakiem właściwego nadzoru. Niepojętym jest dla mnie, że nie postawiono zadań i nie przeprowadzono odpraw zadaniowej i koordynacyjnej - powiedział.

Grudziński dodał, że najbardziej go wzburzyło zaniżenie kategorii działań ochronnych zabezpieczenia wizyt ochranianych osób 7 (chodzi o wizytę premiera Donalda Tuska) i 10 kwietnia.Kto i na jakiej podstawie miał takie prawo? Nie mógł tego zrobić szef Biura, tylko minister - stwierdził.

Reklama

Podkreślił, że prezydent i premier podlegają stałej ochronie BOR w każdym miejscu czasowego pobytu zarówno w Polsce jak i za granicą. Wskazywał, że lotniska i lądowiska, także wojskowe, takie jak w Smoleńsku, są sprawdzane przez BOR. Mówił też, że ochronie podlegać powinny też m.in. ciała ochranianych ofiar aż do ich powrotu do Polski.

Za błąd uznał także brak na lotnisku w Smoleńsku pirotechnika.

Mam wrażenie, że to nie były zaniedbania. Mam wrażenie, że ktoś nieoficjalnie próbował pomniejszyć wizyty prezydenta poza granicami kraju. Mówię to z pełną świadomością - powiedział Grudziński.

Dodał, że dziwi się, iż zarzuty postawiono wyłącznie b. wiceszefowi BOR gen. Pawłowi Bielawnemu - usłyszał on zarzuty niedopełnienia obowiązków w trakcie działań BOR podczas przygotowań wizyt w Smoleńsku w kwietniu 2010 r. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie.

Do najpoważniejszych nieprawidłowości, jakie w ekspertyzie dla prokuratury wskazali biegli, należały m.in.: brak rekonesansu zaplanowanego miejsca czasowego pobytu ochranianych osób, jakim było lotnisko "Siewiernyj" w Smoleńsku oraz zbyt pobieżne przeprowadzenie rekonesansu w pozostałych miejscach planowanego pobytu; wyznaczenie do działań funkcjonariuszy nieposiadających doświadczenia w działaniach poza granicami Polski - o niskim stopniu kompetencyjności.

Wśród wskazanych przez biegłych zaniedbań znalazły się również m.in.: brak obecności funkcjonariusza BOR na lotnisku w Smoleńsku przed i podczas lądowań samolotów 7 i 10 kwietnia i niezorganizowanie ochrony miejsc bazowania samolotów na lotnisku; brak odprawy koordynacyjnej, podczas której funkcjonariusze BOR powinni otrzymać zadania i informacje o ewentualnych zagrożeniach przy ich realizacji, nie przeprowadzono też odprawy zadaniowej dotyczącej zabezpieczenia obu wizyt; plany zabezpieczeń obu wizyt sporządzono w sposób sprzeczny z przepisami i zasadami prowadzenia działań ochronnych oraz nie wyznaczono spośród funkcjonariuszy BOR osób odpowiedzialnych za zabezpieczenie poszczególnych miejsc czasowego pobytu.

Prokuratura bada wątki, które zostały wyłączone na przełomie marca i kwietnia zeszłego roku z głównego postępowania ws. katastrofy smoleńskiej, prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Dotyczą one okresu od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. i badana jest w nich sprawa ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i BOR w związku z przygotowaniami wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia 2010 r.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).