Od znajomych w PiS wiem, że rano zapadła decyzja, żeby artykuł o trotylu we wraku komentować na miękko. To miała być kontynuacja strategii przyjętej przez PiS - mówi "GW" Michał Kamiński.

Reklama

Jego zdaniem partia Jarosława Kaczyńskiego do tej pory stosowała mądrą taktykę zostawiania Donalda Tuska z problemami, ale prezes PiS został wyprowadzony z równowagi i wszystko się posypało.

Teraz PiS nie łatwo będzie to odkręcić. To jest jak syndrom alkoholika i jego żony. Za każdym razem ona wierzy, że on upił się ostatni raz, ale za każdym razem wierzy trochę mniej. To, co się stało w tamten wtorek, pokazuje, że wystarczy nacisnąć odpowiedni guzik i prezes zaczyna się zachowywać tak, jak przewiduję jego najwięksi wrogowie - ocenił europoseł PJN.

Odrzuca on tezę, że dobre notowania PiS w sondażach są wynikiem taktyki prowadzenia debat i przewiduje, że po aferze z trotylem, nie będzie jakiegoś drastycznego spadku notowań.

PiS nie tyle przyciąga wyborców, ile ułatwia odchodzenie wyborców od Donalda Tuska. Jeśli wyciszasz Kaczyńskiego - staje się on spokojnym, miłym dziadziem, który może sobie pogadać o ważnych sprawach - to zostawiasz Donalda Tuska z jego problemami, które nie są małe, a to skutkuje odchodzeniem ludzi od PO. Dzisiaj PiS ma tyle samo wyborców co rok temu. Czyli mimo kryzysu PO im nie przybywa. To źle dla PiS. Ale dla Kaczyńskiego ważniejsze jest utrzymanie przywództwa w PiS - stwierdził Kamiński.

Według europosła Kaczyńskiemu zagraża Zbigniew Ziobro.

Jest po prawej stronie od PiS, tam, gdzie Kaczyński konkurencji nie znosi. Jesienną ofensywę podjął nie przeciwko Tuskowi, tylko po to, żeby za dwa lata nie mieć już opozycji na prawicy - ocenił Kamiński.

Reklama

Europoseł uważa, że w PiS jest jednak podskórny bunt.

Od lat rośnie przekonanie, że coś jest nie tak: Platformie spada, nam nie rośnie, nie ma żadnego nowego otwarcia, nie ma pomysłu. To wszystko odbywa się podskórnie, w ramach całego teatru prześcigania się w deklaracjach lojalności wobec prezesa - uważa Kamiński.

Ktoś z jakichś powodów, być może z wariactwa, wprowadził Gmyza w błąd. Nie wierzę, że sam się wsadził na minę. Ale w zamach też nie wierzę. Po co Rosjanie wkładaliby trotyl w tym dniu, kiedy wiadomo było, że za dwa tygodnie prezydent miał lecieć do Fatimy, gdzie można było wysadzić samolot i oskarżyć muzułmanów. Poza tym dlaczego Rosjanie mieliby zabijać prezydenta? - pyta polityk.

Kamiński przypomina, że 9 maja Lech Kaczyński miał być w Moskwie na obchodach zwycięstwa nad faszyzmem, co dla Rosjan miało gigantyczne znaczenie.

Czy z punktu widzenia Rosjan i ich polityki opłacało się zwrócić oczy całego świata na Katyń? Ktoś wyliczył, że po katastrofie w ponad 90 krajach pokazano film o masakrze polskich oficerów przez bolszewików. W PiS niewiele osób wierzy w zamach, reszta boi się o tym mówić. Bo się nie znajdą na następnych listach do Parlamentu Europejskiego,Sejmu, Senatu - stwierdził Kamiński.

Europoseł ocenił także ostatni pomysł PiS z premierem technicznym prof. Piotrem Glińskim. Zdaniem Kamińskiego świadczy to m.in. o dużym problemie wizerunkowym Jarosława Kaczyńskiego. To jest trochę tak, jakby facet mówił: mam żonę i ją kocham, ale na imprezy to chodzę z koleżanką, bo jest ładniejsza.

Kamiński uważa, że w pewnym momencie Gliński zostanie wrogiem Kaczyńskiego.

Z Kaczyńskim zostają ci, którzy nie mogą sobie bez niego poradzić, i to nie tylko w sensie politycznym, życiowym również. To są goście, których status materialny, życiowy nie istnieje bez polityki, którą im gwarantuje prezes - uważa europoseł.