To red. Gmyz miał rację, a nie wy, mówiąc że detektory wskazały też m.in. trotyl - powiedział poseł Mariusz Kamiński (PiS) na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości. - Nie mieliście prawa tego ukrywać przed opinią publiczną - dodał.

Reklama

Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg replikował, że dla prokuratury wyświetlenie się napisu TNT nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.

Państwo nie przyjmujecie tego do wiadomości - dodał.

Po wysłuchaniu repliki prokuratorów przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (SLD) zamknął obrady - przeciw czemu protestowali posłowie PiS. Będą chcieli wrócić do sprawy.

Posiedzenie było pełne emocji; dochodziło do spięć słownych. - To pańska ocena; ona nie jest prawdziwa - zwrócił się w pewnym momencie Szeląg do Antoniego Macierewicza (PiS). Potem go przeprosił za niestosowną uwagę. Sam poseł kilka razy przerywał wystąpienie Szeląga, twierdząc, że mu pomaga. Zarzucił mu też kłamstwo - Szeląg prosił, by go nie obrażano.

W końcu października "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy znaleźli na wraku w Smoleńsku ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła tym doniesieniom. Zaznaczyła, że znalezione ślady - podczas pobytu biegłych w Smoleńsku - mogą oznaczać obecność tzw. substancji wysokoenergetycznych. Jak wtedy wyjaśniał Szeląg, urządzenia wykorzystywane w Smoleńsku mogą w taki sam sposób sygnalizować obecność materiału wybuchowego, jak i innych związków np. pestycydów, rozpuszczalników i kosmetyków.