Naraził się bardzo wielu rodzinom, widzącym głodne dzieci dzisiaj. Ale opisał... ja jestem trochę młodszy, ale jestem równolatkiem Stefana Niesiołowskiego - rzeczywiście, jak sobie skracaliśmy czas na przerwach po grze w piłce, to się jadło szczaw, ulęgałki, gruszki - mówił Nałęcz w RMF FM.
Czy z głodu?
Trochę z takiej potrzeby, że chłopaki grające w piłkę wszystko zeżrą, ale ja też nie pamiętam kolegi, który by przyszedł po południu z kanapką na przykład - odpowiedział Nałęcz.
O słowa Stefana Niesiołowskiego dotyczące głodu i dzieci pytany był także w Radiu ZET Janusz Palikot.
Raz jadłem obiad ze Stefanem Niesiołowskim w hotelu Sheraton. Był strasznie wzruszający, bo Niesiołowski wyczyścił chlebem talerz tak, że można go było podać następnemu gościowi - powiedział Palikot, który zna przyczynę takiej dokładności posła PO.
Tak zachowują się ludzie, którzy siedzieli w więzieniu, gdzie każdy miligram tłuszczu, czegoś do zjedzenia, jest bezcenny - stwierdził Palikot.
Ale jeżeli dziś to ma być polityka Platformy Obywatelskiej wobec niedożywiania, żeby młodzież zjadała szczaw z nasypów, to brzmi kabaretowo - skwitował polityk.
Stefan Niesiołowski w programie "Kropka nad i" był był pytany przez Monikę Olejnik o dane fundacji "Maciuś" według której 800 tysięcy dzieci w Polsce jest niedożywionych. Nie wierzę w te dane - stwierdził polityk.
I przekonywał, że prawdziwy głód to był w czasach jego dzieciństwa, a nie teraz.
Mirabelki jedliśmy, wyjadałem szczaw z nasypu. I wszyscy byli najedzeni. A teraz te owoce leżą na ziemi. Szczawiu nikt nie zjada - powiedział m.in. Niesiołowski.