W programie pojawili się także Ludwik Dorn i Leszek Miller. Wszyscy ci politycy są współautorami książek: "Anatomia słabości", "Anatomia przypadku" i "Anatomia siły".
Jan Rokita był pytany m.in. o osobę Donalda Tuska. W "Anatomii przypadku" były polityk PO mówi wprost: Tusk to mistrz politycznych intryg.
Premier Tusk jest na pewno wyjątkową postacią polskiej polityki ze względu na to, że skuteczną intrygą polityczną i taką bezwzględną, czasem dziecinnie wyglądającą potrzebą dominacji, osiągnął swoje polityczne cele. Stał się najbardziej stabilnym i najbardziej skutecznym premierem po 89. roku. Wyłącznie przez to, że w sposób taki bezceremonialny używał tego wszystkiego o czym Machiavelli napisał w "Księciu"- ocenił Jan Rokita.
To postać zupełnie unikalna. Człowiek, który z polityki pozbawionej jakiegokolwiek celu merytorycznego i jakiegokolwiek programu i z czystej żądzy władzy potrafił zbudować wielki sukces w demokratycznym społeczeństwie, którego nikt mu nigdy nie odbierze. On przejdzie do historii - dodał Rokita.
Jego zdaniem premier Tusk ma zapewnione rządy do następnych wyborów parlamentarnych. Jedyną osobą, która mogłaby go pozbawić władzy jest Janusz Piechociński, ale nie jest to polityk zdolny do tego w moim przekonaniu. To bardzo zacny, sympatyczny i poczciwy człowiek, ale ta jego prostoduszność powoduje, że jest w sytuacji coraz większego zwasalizowania względem premiera Tuska - ocenił Jan Rokita.
Według niego prawdziwym zagrożeniem dla przywództwa Tuska w Platformie jest Bronisław Komorowski. Najprawdopodobniej będzie tym człowiekiem, który doprowadzi do usunięcia Tuska z przewodnictwa w Platformie. Ale to się stanie dopiero wtedy, gdy Bronisław Komorowski zobaczy, że Tuska usunąć łatwo, że to nie jest wielki problem. Kiedy tak będzie? Wtedy, gdy Tusk spektakularnie przegra następne wybory - uważa Rokita.
Tego pytania skierowanego do byłego polityka Platformy nie mogło zabraknąć. Czy zastanawia się nad powrotem na polityczną scenę? Rokita odpowiedział żartobliwie, że mogłoby dojść do tego jedynie w przypadku, gdyby Leszek Miller i Ludwik Dorn pełnili funkcje Kaczyńskiego i Tuska w obecnej polityce.
Tak na serio, to nie planuję powrotu do polityki. Dzisiejsza polityki mi się nie podoba, dobrze się czuję w tym, co robię. Uczę studentów, piszę w gazetach i póki mam z czego żyć, to jest wszystko okej. Nie mam zamiaru wracać do polityki - podkreślił stanowczo Jan Rokita.
Komentarze(217)
Pokaż:
Doktorat?? Habilitację???
Ratunkuu!!! Biją mnie Niemcy!!! Ratujcie mnie!!!
I TO JEST WLASNIE TEN SUKCES, O JAKIM MOWI TU ROKITA!
BO NIEMCY TUSKA TYLKO KLEPIA PO RAMIENIU I DYMAJA, A ON MYSLI, ZE TO TAKA TWARDA NIEMIECKA LEWATYWA!
Zbyszku ! i inne Kuchane PISuary i PISdzielce,
Zanim zacznie sie wasz jazgot ! Mam dla was radosną wiadomosc,- czy to sie wam podoba czy nie premier Tusk bedzie rzadził przez nastepne długie, długie 3 lata.
Sprostowanie:
Jak ujmuje to trafnie Stanisław Michalkiewicz"
"Że niezależne media głównego nurtu, to kupa góvvna, wiadomo było od zawsze...
Niestety nie jest to jedyna kupa góvvna, jaka napełnia nasz nieszczęśliwy kraj przeraźliwym smrodem. Drugą kupę góvvna tworzą Umiłowani Przywódcy, którzy pod różnymi pretekstami; jedni pod pretekstem „modernizacji” naszego nieszczęśliwego kraju, inni znowu - pod pretekstem płomiennej obrony interesów narodowych, odprawują swoje happeningi i odgrywają rozmaite skecze. Oto na przykład stanowiący ważną część składową jednej ze wspomnianych kup pan premier Tusk, przez bodaj tydzień odgrywał komedię z udziałem pobożnego ministra Gowina - czy wyrzuci go z rządu, czy nie.
W końcu go nie wyrzucił - ale warto zwrócić uwagę, że premier Tusk pozwolił ministru Gowinu zostać w rządzie dopiero podczas drugiej rozmowy - bo po pierwszej najwyraźniej musiał zapytać kogoś ważniejszego, czy ma Gowina zostawić, czy nie - i dopiero kiedy otrzymał razrieszenije, mógł szczęśliwemu ministrowi sprawiedliwości zakomunikować dobrą nowinę.
Podkreślam to, bo to dodatkowa poszlaka potwierdzająca moją ulubioną teorię spiskową, według której Umiłowani Przywódcy, ci wszyscy prezydenci, premierzy, ministrowie oraz dygnitarze drobniejszego płazu, to rodzaj marionetek poruszanych przez bezpiekę gwoli stworzenia u nas pozorów życia politycznego, celem lepszego ukrycia chamskiej okupacji...
Kupa góvvna w niezależnych mediach, komentowała te wszystkie wydarzenia z całą powagą, co skłania mnie do podejrzeń, iż ta sama warząchew miesza zarówno jedną, jak i drugą kupę...
A my trwalibyśmy w nieświadomości, gdyby nie Judejczykowie. Ci nie tylko swoim zwyczajem zachodzą nas od tyłu, ale w dodatku nawet o tym piszą w swoich gazetach. Oto w „The Ti m es of I sra el” z 5 marca czytamy, iż 5-osobowa delegacja reprezentująca utworzony pod egidą izraelskiego rządu i Agencji Ż yd owsk iej zespół HEART (Hol oca ust Era As set Re stit ution Tas kfo rce) spotkała się w Warszawie z przedstawicielami rządu w osobach bufonowatego ministra Sik ors kiego, pobożnego ministra Gowina i przebiegłego ministra Rost ows kiego, Umiłowanych Przywódców drobniejszego płazu ze strony rządowej oraz opozycyjnej. Co tam uradzono - tego oczywiście nie wiemy - ale przewodniczący ż ydo wskiej delegacji pan Robert Br own nie posiadał się z radości, że oto w sprawie „restytucji” nastąpił „przełom”. Wprawdzie minister Sik ors ki ten „przełom” zdementował, ale - po pierwsze - kto wierzy ministrowi Sik ors kiemu, ten sam sobie szkodzi, bo dla kariery gotów on dorżnąć nie tylko „watahę”, ale nawet naszą biedną Ojczyznę - a po drugie - Ju dejczykowie coś tam jednak też muszą wiedzieć, skoro nawet dane z naszego spisu powszechnego z 2011 roku przechowywane są w Iz rae lu...
Charakterystyczne, że Umiłowani Przywódcy, zarówno z szajki rządowej, jak i opozycyjnej, nie puszczają pary z gęby. Najwyraźniej ustalili coś, o czym boją się nam powiedzieć - bo kupa góvvna w niezależnych mediach, wiadomo - ma to surowo zakazane od swoich oficerów prowadzących. Dzięki temu lepiej rozumiemy przyczyny, dla których Umiłowani Przywódcy, zarówno z rządu, jak i z opozycji, z takim zaangażowaniem odgrywali przed nami komedie czy to z pobożnym ministrem Gowinem, czy też z „premierem” Glińskim."
Tusk: U nas nie ma wszechobecnej korupcji i afer!
Ani kryzysu!!!
A tak w ogole - to powiem wam ziomale, ze nic sie nie stalo, a ja wlasnie zdaje kolejny egzamin!
To niebywaly wstyd i haniebna żenada, że my, Polacy, naród tak niegdyś dumny, nieulękły, niepodległy i honorowy, pozwoliliśmy na to, żeby ten facet od tylu lat perdolił nam rozmaite banialuki, rżnął "europejskiego" fetniaka i wbrew oczywistym faktom na siłę próbował udowodnić nam wszystkim, że jest ętelegętny, energiczny, młody, dobrze zorientowany w arkanach zarządzania, gospodarki, ekonomii, dyplomacji, kolejnictwa, wywiadu, wymiaru sprawiedliwości, bezpieczeństwa ruchu drogowego, finansów i polityki światowej, że jest wykształcony i z "dużego miasta", że ma przeszlifowane wszystkie przedpokoje możnych tego świata - bo użyczonymi mu tam łaskawie suknami do froterowania grał w tych przedpokojach w szmaciankę i strzelał palmom gole, ciesząc się chytrze, że nikt z państwa nie widzi!
A nawet twierdzi, że podobno parę razy udało mu się zajrzeć do salonu państwa przez dziurkę od klucza!
Najbardziej uwłacza nam to, że chociaż już wszyscy wiemy, kim ten facet jest - to jednak nikt go publicznie, otwarcie i definitywnie nie demaskuje!
Bo przecież już nie budzi chyba niczyjej wątpliwości, że ten osobnik wyczerpał wszystkie tandetne zgrane triki z zagranicznej instrukcji obsługi kukiełkowych "premierów" i ostatnio robi już tylko za pośmiewisko Europy i świata i za mało zabawnego, a nawet - powiedziałabym - ponurego i upiornego "rodzimego" pajaca na sznurku od snopowiązałki!
A poza tym wszyscy widzimy, że pajac się zaciął, nie może wyskoczyć z "zaginionej" w Rosji czarnej skrzynki i tylko podryguje w nerwowym tiku, bo na tym sznurku zrobił się supeł nie do rozwiązania, cały motek sznurka się splątał tak, że trafić po nim można już tylko do tyłu, do haniebnych momentów zdrady narodowej podczas "Nocnej Zmiany" i w objęciach Putina na molo w Sopocie i na Siewiernym!
A kiedy on się tak bezwolnie i chaotycznie na tym sznurku majta - nie jest już nawet groteskowy, bo widać wyraźnie, że nie jest już nawet tym rzekomo niegdyś zabawnym pajacem, ale jest tylko starym zbrandzlowanym, obwisłym, sflaczałym bezużytecznym fiutem z prowincjonalnej speluny hazardu, hulanki i rozpusty, arlekinem ze zbankrutowanego cyrku, przegranym szulerem, który grał niestety za nasze i przeputał wszystko, a który teraz - zamiast wstać i wyjść - uporczywie trwa przed nami w swej hańbie i tylko co kilka dni albo cichutko skamle, albo dla odmiany tupeciarsko i basem, ale nadal bezczelnie i kłamliwie, chlipie i bredzi, mruczy, jodłuje lub rzęzi, i próbuje nas pokornie i chytrze zarazem zapewniać, że nic się nie stało, że przegrał tylko "troszeczkę" i że się "odegra", choć my już dokładnie wiemy, że przegrał całą naszą ojcowiznę i że - gdybyśmy byli mściwi i okrutni - to najwyżej my moglibyśmy się na nim teraz odegrać!
W swej bezczelności on nadal z uporem maniaka twierdzi, że wszechogarniający i widoczny dla każdego dziecka nierząd, totalne złodziejstwo i korupcja na najwyższych szczeblach administracji i wymiaru niesprawiedliwości oraz porażająca zapaść prawie wszystkich instytucji państwa polskiego - to tylko takie nasze złudzenie, a on sam jest mężem opatrznościowym, zbawcą narodu, gwarantem niepodległości, wolności wszelakich i świetlanej przyszłości Ojczyzny!
Na co liczy ten żałosny idiota, który nawet nie zdaje sobie sprawy ze swojej śmieszności i który - ponieważ nie jest Polakiem - nie ma nawet tyle godności, żeby się przyznać, że jest certyfikowanym i wyrolowanym w Berlinie, Brukseli, Waszyngtonie, Londynie, Mińsku, w Wilnie, Moskwie, w Kijowie, Strasburgu, w Davos, w Smoleńsku, Gdańsku, Modlinie i w Paryżu kretynem, i nas wszystkich za wszystko, za co się jeszcze da, przeprosić!
Jest to krętacz maniakalny, osobnik nieuleczalnie chory na nieuczciwość! Jego rodowa dewiza, którą głosi otwarcie na konferencjach prasowych, to: "Nie każde oszustwo jest przestępstwem!".
Do psychiatryka z nim!
Albo do poprawczaka dla przerośniętych matołków!
A najlepiej do komórki z rupieciami!!! Jako kolejny nieudany model Pinokia...
Niech tam czeka na swoją kolej jako podpałka na ruszcie paleniska naszych dziejów...
...może tam wykaże swoją przydatność...
...bo nawet na palacza się nie nadaje!
Więc niech sobie uleci przez dawno i nieudolnie pomalowany przez siebie komin, z którego cała farba oblazła wielkimi płatami i cegły się sypią!
Może chociaż w ten sposób przyczyni się do wspólnego dobra, że dostarczy nam trochę obiecanej ciepłej wody w kranie!