Poseł Ruchu Palikota na antenie Trójki zaprosił byłego prezydenta do udziału w Paradzie Równości. Jednocześnie przypomniał, że nie jest to jedynie marsz osób o orientacji homoseksualnej, ale także wszystkich osób, których dotyka problem dyskryminacji. Wśród nich Robert Biedroń wskazał osoby niepełnosprawne, mniejszości narodowe czy grupy etniczne.
Dodał także, że Parada Równości to wydarzenie o randze międzynarodowej. Przypomniał, że kiedyś marsz ten wyglądał zupełnie inaczej. W stronę uczestników leciały butelki, często też sama organizacja wydarzenia była zakazana. Teraz jednak wszystko wygląda inaczej.
Społeczeństwo się zmienia - przyznał poseł Ruchu Palikota. Jednocześnie wyraził opinię, że nadszedł najwyższy czas, aby zmianie uległy także poglądy polityków na organizowanie Parady Równości.
Komentarze (55)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeIf you desire to screw another men's asshole, go for it.
Just do no expect everyone to support you. You fuck*** asshole.
Cheers
tak jak klerycy rydzyka .
z Kaczyńskim sprawa jest bardziej skomplikowana. Tu już nie chodzi o to, że stary kawaler to z pewnością pederasta.
Jednak stary kawaler, bez kobiety (raczej nie zakamuflowałby jej na tyle lat, a tymbardziej jeśli byłoby ich więcej...), mieszkający z mamusia, widywany w klubach dla pederastów, którego Wałęsa publicznie określił jako geja
a uczestnicy parady równości nieśli transparenty z hasłem "Jarek, Jarek, obroń nas, przecież jesteś jednym z nas" (i było to jeszcze zanim PiS zaczął rządzić w Polsce)... Coś dużo tych zbiegów okoliczności i niedomówień...
Niedlugo marsze beda "obowiazkowe" - ale pod flagami Islamu. Europo gdzies ty zagrzezla ?
Ugrupowanie Palikota głoszące skrajnie lewackie hasła zyskuje dziś niewiarygodne poparcie medialne, łącznie z pompowanymi sondażami. Dzieje się tak dlatego, że najprawdopodobniej Palikot ma mocne odniesienia do zachodnioeuropejskich ugrupowań Nowej Lewicy.
Aby dokonać w Polsce rewolucji kulturalnej, konieczne jest funkcjonowanie w parlamencie partii jednoznacznie głoszącej hasła proaborcyjne i prohomoseksualne.
SLD, ze względu na swoje obciążenia postkomunistyczne, przestał nadawać się do realizacji tych rewolucyjnych idei. "Nowoczesny" Palikot - jak najbardziej.
Dla środowisk ideowych spod znaku "Gazety Wyborczej" czy TVN skupienie rozlicznych środowisk wokół ojca Tadeusza Rydzyka zdefiniowane zostało jako potworne zagrożenie. Media te walczą bowiem o rząd dusz w imię idei charakterystycznych dla kręgów zachodnioeuropejskiej Nowej Lewicy. Starały się one sprowadzić Radio Maryja do roli tzw. moherów, a więc do wymiaru jakichś bliżej nieokreślonych grup "ksenofobicznych", "zacofanych".
Tymczasem realne prześladowanie związane ze sprawą nieprzyznania koncesji Telewizji Trwam skupiło wokół ośrodka Radia Maryja ogromną rzeszę ludzi. W obozie lewicowym musiano dojść do wniosku, że najważniejsza walka, walka o rząd dusz, zaczyna zmierzać do klęski. W ten sposób urealnia się najgorszy sen Adama Michnika - reaktywacja kulturowa narodowo-katolickiej, przedwojennej Polski.
Środowisko "Gazety Wyborczej" zdaje sobie sprawę, że Radio Maryja i Telewizja Trwam nie ograniczają się do oddziaływania na politykę polską. Chodzi o obronę podstaw kultury katolickiej, chrześcijańskiej moralności na wszystkich piętrach życia ludzkiego. Długoletnie wysiłki, by Polaków przerobić na areligijnych kosmopolitów, okazały się płonne.
Dzisiaj to Telewizja Trwam jest na czele mediów ostro walczących o wolność słowa.
TVN czy "Gazeta Wyborcza" zaliczane są do tzw. mediów reżimowych.
Według Jerzego Nasierowskiego, młody dzienniakrz, Paweł Rabiej "funkcjonował" w 1992 jako partner w chorobie Jarosława. To o nim była mowa w słynnym zdaniu o zaproszeniu: "Lecha Kaczyńskiego z żoną oraz Jarosława Kaczyńskiego z mężem". Miejsce Pawła Rabieja w życiu Jarosława Kaczyńskiego opisał Jerzy Nasierowski w tygodniku "Nie" z 18.03.1993, w artykule pt. Mąż Kaczyńskiego oraz w jednej ze swoich ostatnich książek: "Romeo & Romeo".
Z kolei o chorobie Jarosława powiadomili Lecha Kaczyńskiego (wówczas prezydenta, ale tylko Warszawy), również sami geje podczas warszawskiej Parady Równości w dniu 10.06.2005. Nieśli oni transparenty z napisem: "Prezydencie - gej Twoim bratem". Hasło interpretowano w wolskich mediach jako stwierdzenie, że geje też są ewangelicznymi bliźnimi prezydenta Warszawy i również zasługują na gest ludzkiej litości. Geje pytani o komentarz do hasła z demonstracji, odpowiadali niemal jak Poncjusz Piłat na sądzie Jezusa Chrystusa: "Co napisaliśmy, tośmy napisali!".