Swój powrót do związku były prezydent zapowiedział w programie telewizyjnym "Kość niezgody" na antenie Telewizji Gdańsk.
Lech Wałęsa deklarował przy tym, że jeśli go tam nie przyjmą, to założy własny związek.
- Jakiś czas temu pozwoliłem na budowę kapitalizmu w Polsce, bo inaczej on by nie powstał, ale teraz trzeba ten kapitalizm okiełznać. Jeden system upadł, trzeciej drogi nie było i musieliśmy się zgodzić na kapitalizm. Ale teraz, gdy już powstał i jest bardzo silny, to trzeba przytemperować kapitalistów, bo za dużo sobie pozwalają. Ja robiłem wszystko świadomie - wyjaśniał powody swojej decyzji.
Na reakcję związkowców na zapowiedzi Lecha Wałęsy nie trzeba było długo czekać.
- Jeszcze do tych wszystkich kłopotów związku potrzeba nam, żeby Wałęsa wrócił. Ech, szkoda gadać - komentuje jeden z nich. Jerzy Borowczak, poseł PO i działacz "Solidarności" zauważa z kolei: - To cały Lechu, on zawsze tak postępował. Pamiętamy przecież, jak za swojej prezydentury osłabiał "prawą nogę", żeby wesprzeć "lewą". Wcześniej podzielił związek, a teraz go chce wspierać.
Wałęsa oficjalnie ogłosił, że odchodzi z "Solidarności" kilka lat temu, kiedy przewodniczącym był jeszcze Janusz Śniadek, dzisiaj poseł Prawa i Sprawiedliwości. Nie spodobało mu się wtedy, że związek zbliżył się do PiS.
Formalnie nie wykreślono go z listy członków - został zawieszony.