W rozmowie z reporterem "Superstacji" posłanka PiS nazwała Władysława Bartoszewskiego pastuchem. - Jest to pastuch powiedziałabym słabej klasy. No i niech pastuch się schowa i już nie poucza, ani bydła ani nikogo innego. Wydaje mi się, że już czas na emeryturę - tak Krystyna Pawłowicz oceniła spot wyborczy PO, w którym pojawia się prof. Bartoszewski.
- Porażką jest, że się powołujemy na to, co wcześniej powiedział pan profesor, żeby wytłumaczyć własny upadek. Że inni po chamsku mówią, to nas nie usprawiedliwia. I nie powinna prof. Pawłowicz tego powiedzieć - mówił także Tadeusz Cymański.
Jak oceniał, Krystyna Pawłowicz powinna za swe słowa przeprosić. Podobnego zdania był także Jarosław Kalinowski z PSL.
- To, co nie po raz pierwszy mówi pani Pawłowicz, jest po prostu straszne. Najgorsza jest chyba jednak taka retoryka: bo ktoś coś powiedział, to nam też wolno i to trzy razy mocniej. To jest kwestia także kultury osobistej i tej kultury czasem brakuje - dowodził.
Szef SLD Leszek Miller podkreślił, że język polskiej polityki się brutalizuje. Jego zdaniem, powody do wstydu mają wyborcy prof. Pawłowicz, gdyż "wiedzieli kogo wybierają". - Mają szansę, bo za półtora roku mogą nie wybrać, skoro im taka retoryka nie odpowiada. Ale, jeżeli odpowiada, to wybiorą panią Pawłowicz jeszcze raz. Ale to też będzie jakiś przyczynek do badań nad stanem polskiego społeczeństwa - mówił Miller.
Poseł PiS Andrzej Duda stwierdził, że Pawłowicz przekroczyła granicę, której nie powinno się przekraczać. Podkreślił jednak, że to PO wprowadziła do polityki język nienawiści.
- Czy ktoś z panów protestował, gdy minister Sikorski apelował, by dorżnąć watahę? Palikot powiedział, że trzeba zastrzelić Jarosława Kaczyńskiego i wypatroszyć. Czy ktoś z PO protestował? - dopytywał.