Polityk mówił, że Wojskowe Służby Informacyjne były narzędziem w grze, która nie miała nic wspólnego z bezpieczeństwem państwa. Dodawał, że likwidacja służby oraz weryfikacja jej kadr pozostawiały wiele do życzenia. Wyjaśniał, że przekroczono granice domniemania niewinności i godności człowieka.

Reklama

Poseł podkreślał, że "szczególnie bulwersujące" było opisanie w raporcie z likwidacji metod pracy członków tajnych służb oraz kulisów tak zwanej "operacji ZEN". Jej celem było schwytanie jednych z najgroźniejszych terrorystów, między innymi aktualnego szefa Al-Kaidy, Ajmana az-Zawahiriego.

Dębski zwrócił uwagę, że ujawnienie szczegółów tej akcji spowodowało dekonspirację informatorów, nad których pozyskaniem funkcjonariusze służb pracowali wiele lat. W związku z tym, jak zaznaczył, parlamentarzysta, weryfikatorzy WSI ponoszą pełną odpowiedzialność za straty, które poniósł nasz wywiad w skutek ich działalności.

- Tylko w Polsce zdarzyło się, że wydano operację antyterrorystyczną terrorystom, i to na piśmie - zaznaczył.

Jak dodał Artur Dębski, w raporcie ujawniono też dane osobowe wielu pracowników WSI. Te informacje nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, ponieważ większość z nich ma klauzulę "ściśle tajne", a poza tym - jak mówił poseł- państwo powinno chronić swoich funkcjonariuszy. Parlamentarzysta przypomniał, że likwidatorów WSI obowiązywały przepisy ustawy o dostępie do informacji niejawnych, w związku z tym ich postępowanie było złamaniem prawa.

Poseł Twojego Ruchu zaznaczył, że w wielu innych państwach świata takie działania mogłyby zostać uznane za zdradę. W czasie swojego wystąpienia sugerował też, że likwidatorów WSI można by pociągnąć do odpowiedzialności za szpiegostwo na rzecz wrogów Polski.



Proces weryfikacji byłych członków WSI i przyjmowania ich do pracy w nowo utworzonych służbach Artur Dębski określił mianem "barbarzyństwa". Jego zdaniem byli oni traktowani jako "ludzie drugiej kategorii", a o ich dalszym losie nie decydowały kompetencje czy doświadczenie, ale osobiste opinie szefów nowych służb.

Reklama

Polityk wspomniał też o skutkach "raportu Macierewicza" i rozwiązania WSI. W tym kontekście przytoczył sprawę odszkodowań, które Skarb Państwa musi wypłacać osobom oczernionym w tym dokumencie - do tej pory zapłacono im prawie milion dwieście tysięcy złotych. Zwrócił także uwagę na kilka innych nieprawidłowości, na przykład na zaginięcie kilku tajnych dokumentów w czasie prac komisji.

Wystąpienie Artura Dębskiego były przerywane przez parlamentarzystów PiS i Sprawiedliwej Polski, którzy głośno wyrażali swoje uwagi i zastrzeżenia. Kilkukrotnie interweniować musiała prowadząca obrady wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka.

Komisja miałaby zbadać czy były szef MSW - Antoni Macierewicz - i były premier - Jarosław Kaczyński - nie przekroczyli uprawnień przy likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Pod koniec grudnia prokuratura apelacyjna umorzyła śledztwo dotyczące tworzenia raportu z weryfikacji WSI przez Antoniego Macierewicza.

Śledczy stwierdzili, iż nie był on funkcjonariuszem publicznym, choć przy tworzeniu raportu przekroczył swoje uprawnienia zamieszczając niesprawdzone lub nieprawdziwe informacje.

CZYTAJ WIĘCEJ:Komisja śledcza ws. WSI? Kaczyński: Mamy do czynienia z aktem proputinowskim >>>