W imieniu PO wystąpił szef klubu Rafał Grupiński, który przypominał zasługi Radosława Sikorskiego dla państwa jako szefa MSZ-u. Poseł przekonywał, że PiS, domagając się jego odwołania, chce przede wszystkim stworzyć widowisko polityczne, a wniosek tej partii nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Rafał Grupiński wskazywał, że Sikorski chce współpracować ze wszystkimi sejmowymi klubami, a swoją funkcję pełni zbyt krótko, by go jednoznacznie oceniać i domagać się jego odwołania.

Reklama

Wniosku nie poprze Polskie Stronnictwo Ludowe. Przewodniczący klubu parlamentarnego tej partii Jan Bury powiedział, że nie mamy obecnie dobrego czasu na robienie zawieruchy politycznej w Sejmie. Jak podkreślił, wszczynanie personalnej wojny polsko-polskiej nie jest aktualnie nikomu potrzebne i byłoby to pisanie scenariusza (...) być może przez tych panów, którzy zafundowali Europie te konflikty i to embargo.

Poseł sprawozdawca, Krzysztof Szczerski z PiS mówił, że Sikorski jest człowiekiem nieodpowiedzialnym i nie gwarantuje on niezależności parlamentu. Pytał się posłów, czy chcą marszałka o rozwiązłym języku, aroganckiego wobec mediów, konfabulującego, mylącego fakty i miejsca, cierpiącego na poważne zaniki pamięci. Według Szczerskiego w taki sposób scharakteryzował Sikorskiego Donald Tusk.

Przedstawiciel tej samej partii, Jarosław Sellin ocenił, że Radosław Sikorski jest skażony brakiem zrozumienia dla debaty parlamentarnej. Podważał też kompetencje Sikorskiego do pełnienia funkcji obiektywnego szefa izby. Zdaniem Sellina nie jest on w stanie przywrócić powagi Sejmu w relacjach z rządem, bo sam ją - jeszcze jako minister spraw zagranicznych - dezawuował. Poseł podkreślił, że Prawo i Sprawiedliwość proponuje na stanowisko marszałka Sejmu posła Andrzeja Smirnowa, który jest bezpartyjny. W odpowiedzi posłowie koalicji wybuchnęli salwą śmiechu.

Sojusz Lewicy Demokratycznej jutro wstrzyma się od głosu. Poseł SLD Tadeusz Iwiński skrytykował postawę marszałka Sejmu, ale jednocześnie zastrzegł, że nie zamierza przykładać ręki do jego odwołania. Jak dodał, Sikorski powinien wyciągnąć wnioski ze swoich błędów, bo wciąż ma szanse być dobrym marszałkiem.

Z kolei według Andrzeja Dery ze Sprawiedliwej Polski Sikorski swoją postawą skompromitował się w oczach Polaków i dlatego jak najszybciej powinien odejść. Poseł mówił, że PO, broniąc marszałka, pisze 39 zwrotkę hymnu "Polacy, nic się nie stało". Andrzej Dera zapowiedział, że jego klub poprze wniosek PiS. Jednocześnie przyznał, że zdaje sobie sprawę z niewielkich szans na odwołanie Sikorskiego. Znamy matematykę, ale wstyd pozostanie - zakończył.

Od głosu wstrzyma się natomiast Twój Ruch. Poseł tej partii Sławomir Kopyciński powiedział, że on sam wnioski PiS-u dzieli na 3 kategorie: absurdalne, bezsensowne i po prostu głupie. Wniosek o odwołanie Sikorskiego mieści się we wszystkich trzech kategoriach. Dodał, że jest on niezasadny i motywowany jedynie chęcią zbicia kapitału politycznego.

Reklama

Powodem złożenia wniosku przez PiS jest publikacja jego rozmowy w amerykańskim portalu Politico. Marszałek Sejmu powiedział, że prezydent Rosji Władimir Putin proponował ówczesnemu premierowi Donaldowi Tuskowi podział Ukrainy. Miało do tego dojść w 2008 roku w trakcie wizyty Tuska w Moskwie. Sikorski tłumaczył później, że zawiodła go pamięć, bo w tamtym czasie nie doszło do dwustronnego spotkania Tusk-Putin.

CZYTAJ TAKŻE: Grzegorz Schetyna o Rosji i Smoleńsku: Nie zapominamy...>>>