W przyszłym tygodniu w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o in vitro. Tymczasem już teraz prezydium Episkopatu Polski zwróciło się do posłów, by nie popierali ustawy. Biskupi tłumaczą, że troszczą się o sumienia posłów, by mogli pozostać w pełnej łączności ze wspólnotą Kościoła katolickiego i w dyspozycji do przyjmowania Komunii świętej.

Reklama

Szef klubu PO Rafał Grupiński jest takim stanowiskiem zaniepokojony. Przyznał, że to nie pierwszy raz. Przypomina, że wcześniej biskupi lekceważyli znaczenie konwencji antyprzemocowej. - Teraz mamy sygnał, jakby Episkopatowi nie zależało na szczęściu rodzin, które bezskutecznie starają się o dziecko - wytyka polityk. W jego ocenie, to kolejny sygnał płynący do młodego pokolenia, który może je zniechęcać do Kościoła. Dodał, że głosowanie przeciwko in vitro to de facto popieranie - jak się wyraził - wolnej amerykanki.

Zdaniem Grupińskiego, swoim stanowiskiem biskupi stawiają parlamentarzystów przed fatalnym wyborem. Polityk dodał, że Episkopat nie powinien w ten sposób wpływać na głosowania w Sejmie.

Przewodniczący był też pytany o to, czy w klubie PO nie znajdą się posłowie, którzy apelu biskupów posłuchają. - Jestem przekonany, że posłowie Platformy będą przeciwko chaosowi - powiedział.

Przygotowany przez resort zdrowia projekt ustawy o leczeniu niepłodności daje dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale także związkom nieformalnym. Zapłodnionych będzie mogło być nie więcej niż 6 komórek jajowych. Zakazane będzie handlowanie komórkami, ale dopuszczone ma być przekazywanie innym parom niewykorzystanych komórek rozrodczych.