Ambasador Rosji Siergiej Andriejew wezwany na poniedziałek do MSZ. Poinformował o tym szef resortu Grzegorz Schetyna podczas wizyty w województwie świętokrzyskim. Wyjaśnił, że rozmowa będzie dotyczyć niestosowności słów i nieprawdziwych ocen rosyjskiego dyplomaty. Ambasador Andriejew przekonywał wczoraj w TVN24 , że Polska ponosi współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej oraz że wkraczając 17 września do Polski, Armia Czerwona broniła ZSRR. W ocenie ministra spraw zagranicznych, te wypowiedzi szkodzą relacjom polsko-rosyjskim. Nie ma i nie będzie polskiej zgody na akceptację takich słów. Zawsze będziemy ostro reagować w tej kwestii - podkreślił Grzegorz Schetyna.
Wypowiedź ambasadora skrytykował marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz. Ambasador Rosji powinien pójść do szkoły, bo nie zna historii - powiedział marszałek. Zdaniem Bogdana Borusewicza, stosunki polsko-rosyjskie pogorszyły się, bo Rosja prowadzi od jakiegoś czasu politykę imperialną. Ideologia imperialna stała się oficjalną ideologią - podkreśla polityk. Jego zdaniem, obecne władze Rosji dążą do odbudowy imperium, nie wiadomo jednak, czy w granicach Związku Sowieckiego, czy w granicach Rosji carskiej.
Do wypowiedzi Andriejewa odniósł się w specjalnym oświadczeniu polski resort spraw zagranicznych. MSZ stwierdza, że ambasador relatywizuje i usprawiedliwia antypolskie działania sowieckich "wyzwolicieli", wyrażające się w aresztach, wywózkach i egzekucjach Polaków. Traktujemy to jako brak poszanowania dla pamięci ofiar zbrodni NKWD, dokonanych z rozkazu najwyższych władz ZSRR - głosi oświadczenie MSZ-tu.