Na konferencji prasowej zorganizowanej w nocy z czwartku na piątek, w momencie wejścia w życie nowych przepisów, posłowie Platformy Obywatelskiej przestrzegali przed ich konsekwencjami.
Według Borysa Budki jeden człowiek będzie mieć wręcz nieograniczoną władzę w zakresie prowadzonych postępowań, a Ministerstwo Sprawiedliwości staje się najpotężniejszym ministerstwem w naszym kraju.
To kolejna zła zmiana, która prowadzi do tego, że po raz wtóry w historii w rękach Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości zostanie skupiona bardzo duża władza z bardzo dużym oddziaływaniem na obywateli - mówił.
Jak podkreślił poseł Arkadiusz Myrcha (PO), od dzisiaj minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro będzie mógł wydawać wiążące polecenia procesowe wszystkim prokuratorom na terenie całego kraju. - Oznacza to, że polityk będzie mógł decydować o tym, czy postawić zarzuty, bądź też umorzyć już toczące się postępowanie w stosunku do każdego obywatela w tym kraju - zaznaczył Myrcha. - Z doświadczenia wiemy, że minister Ziobro podejmuje nieodpowiedzialne i szkodliwe decyzje - dodał.
Myrcha zaznaczył ponadto, że minister Ziobro będzie miał też prawo do ujawniania wszystkim osobom, w tym także kolegom partyjnym, a także przekazywania do publicznej wiadomości, wszelkich informacji na temat toczących się postępowań karnych. Według niego będzie się to mogło odbywać bez zgody osoby prowadzącej dane postępowanie. - Istnieje zatem realne zagrożenie, że będziemy świadkami bądź to publicznego linczu w stosunku do osoby, co do której toczy się dopiero postępowanie, bądź też licznych przecieków w prokuraturze - podkreślił poseł PO.
Za niezwykle groźne uznał także wprowadzenie bezkarności prokuratorów działających w interesie społecznym. Jak podkreślił Myrcha, nie wiadomo, co się kryje pod tym ogólnikowym stwierdzeniem.
Minister Ziobro będzie mógł decydować o karności bądź bezkarności poszczególnych prokuratorów - mówił. Według niego stanowi to całkowite zaprzeczenie niezależności tej ważnej instytucji.
Budka mówił, że w latach 2005-2007 - gdy Zbigniew Ziobro był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego - praca Ministerstwa Sprawiedliwości ogniskowała się wokół gromadzenia akt spraw karnych, przeglądania spraw, decydowania o tym, kiedy komu będą stawiane zarzuty, upubliczniania informacji ze śledztw.
Pamiętamy doskonale, że ówczesny minister sprawiedliwości prawomocnymi wyrokami sądowymi został zmuszony do przepraszania osób, którym życie zrujnował, lub na trwale je skrzywdził - mówił. - Źle się dzieje, gdy na czele prokuratury staje osoba, która nigdy w życiu nie prowadziła żadnego postępowania karnego, która edukację zakończyła na etapie zdanego egzaminu prokuratorskiego, ale nigdy zawodu prokuratora nie wykonywała - dodał Budka.
Jak mówił, już od dzisiaj z gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości w całą Polskę będą mogły płynąć polecenia dotyczące konkretnych spraw i działalności operacyjnej.
W piątek wchodzi w życie reforma polegająca m.in. na połączeniu funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Kadencję zakończył dotychczasowy szef prokuratury Andrzej Seremet, zaś jego następcą zostanie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Premier Beata Szydło mówiła w czwartek, że zmiany te mają przywrócić wiarę i zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, dać poczucie, że państwo należycie wywiązuje się z obowiązku dbania o bezpieczeństwo. Ziobro mówił natomiast, że jest to przejście od nieudanego modelu wprowadzonego przez PO-PSL w zakresie funkcjonowania prokuratury do rozwiązań, które dużo lepiej i sprawniej zagwarantują realizację zadań państwa w zakresie gwarantowania bezpieczeństwa Polaków. Ocenił, że rozwiązania przyjęte w nowej ustawie o prokuraturze wzmacniają jej odpolitycznienie w porównaniu do stanu, jaki był dotychczas.
Prokuratura została uniezależniona od resortu sprawiedliwości przed sześcioma laty; prokurator Seremet zaczął urzędowanie z początkiem kwietnia 2010 r. Oddzielenie tych funkcji było realizacją programu wyborczego PO. Rozdział od początku krytykowało PiS, wskazując, że minister za pośrednictwem prokuratury powinien móc wpływać na politykę karną. Przywrócenie połączenia tych funkcji PiS zapowiadało w kampanii wyborczej.