Przyłębska we wtorek w radiu RMF FM podkreśliła, że jej zdaniem wkrótce nastąpi moment, kiedy TK "będzie normalnie pracować". - Widzę taką perspektywę, że współpraca jest możliwa - zaznaczyła.

Reklama

W poniedziałek rano wybrani do TK w tej kadencji Sejmu: Piotr Pszczółkowski, Julia Przyłębska i Zbigniew Jędrzejewski oświadczyli, że nie będą orzekać w pełnych składach TK do czasu dopuszczenia do orzekania pozostałych trzech sędziów wybranych przez Sejm obecnej kadencji: Mariusza Muszyńskiego, Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha. Tego dnia Trybunał miał rozpatrzeć wnioski PO i N dotyczące konstytucyjności zapisów ustawy z 22 lipca o zasadach wyłaniania prezesa TK. Ostatecznie prezes Rzepliński zdecydował, że TK rozpozna je nie w pełnym, 12-osobowym składzie, lecz w składzie pięciu sędziów.

Sędzia Przyłębska pytana, czy był to bunt sędziów przeciw Rzeplińskiemu powiedziała, że "absolutnie nie". - Nastąpił taki moment, jeśli chodzi o regulacje prawne, że nie mogliśmy już wyjść na salę rozpraw. Wyobraźcie sobie państwo taką sytuację w sądzie powszechnym - że w sądzie nie ma możliwości stworzenia trzyosobowego składu do jakiejś sprawy i przewodniczący mówi: wyznaczę dwuosobowy - wprawdzie kodeks mówi trzyosobowy, ale wyznaczę dwu(osobowy). Czy sędzia sądu powszechnego wyszedłby na salę i orzekał? - pytała. Dodała, że jest "zmęczona trwającym wokół TK hałasem, brakiem możliwości funkcjonowania, orzekania". - Jako sędzia z długoletnim stażem przyzwyczaiłam się, że sędzia zasiada za stołem i orzeka merytorycznie. Natomiast w tej chwili cały czas rozwiązujemy problem związany z procedurą - mówiła.

Oceniła również, że za poniedziałkową sytuację "odpowiada prezes Rzepliński". - Pomimo naszej prośby o uzupełnienie składu nie zgodził się (...) Proszę spojrzeć do konstytucji. TK składa się z 15 sędziów. (...) Złamana została konstytucja. Ale z tego nie wynika, że ci sędziowie, którzy orzekali, nie powinni być sędziami. Prezes Rzepliński nam zarzucił, że złamaliśmy konstytucję, ale to nie oznacza, absolutnie nie oznacza, że my nie mamy prawa być sędziami - mówiła.

Reklama

Podkreśliła, że cały czas przychodzi do pracy w Trybunale. - Przygotowuję sprawy, które mam w swoim referacie. W momencie, w którym zostanie ustabilizowana sytuacja, ja z tymi sprawami jako sprawozdawca wchodzę. Moi asystenci też pracują. Nie ma czegoś takiego, że ja nie pracuję - zapewniła.

Dodała, że jej zdaniem wkrótce TK zacznie normalnie pracować. - Widzę taką perspektywę, że współpraca jest możliwa. Z tymi sędziami dyskutujemy, rozmawiamy, ustalamy wspólne stanowiska, to są też bardzo wybitni prawnicy, z którymi można się różnić, ale w końcu jakiś tam konsensus prawniczy jest wypracowany - powiedziała.

Pytana o informacje jakoby miała zostać nowym prezesem TK, powiedziała, że "jest to nieporozumienie". - Ja nic na ten temat nie wiem, nikt nie składał mi takiej propozycji, nie rozmawiałam o tym z moim kolegami - powiedziała. Dopytywana dlaczego politycy o tym mówią, dodała: Ja myślę, że politycy muszą się czymś zajmować; na pewno nie jest tak, że w ogóle na ten temat rozmawialiśmy.

19 grudnia upływa kadencja obecnego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego.