Ryszard Czarnecki w porannej rozmowie w radiu ZET odniósł się do zarzutów jakie postawił mu poniedziałkowy "Newsweek". Dotyczą one państwowych posad jakie zajmują członkowie jego rodziny.
Jeden z synów jest posłem. Tygodnik Tomasza Lisa sugerował, że to właśnie Ryszard Czarnecki wieszał plakaty wyborcze syna, a kampania była finansowana z funduszy Parlamentu Europejskiego. - Przemysław Czarnecki po raz drugi został wybrany, przez wyborców, posłem z ziemi wrocławskiej… Ja nie wieszałem żadnych plakatów. Został wybrany dużą ilością głosów i bardzo się z tego cieszę. (...) Poseł Czarnecki, takie plakaty były.(...) Według powszechnej opinii ekspertów nie miały wpływu na jego wynik – odpowiadał w radiu ZET Czarnecki.
Europoseł PiS tłumaczył też drugiego ze swoich synów, Bartosza. Jest on zatrudniony w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. - Bartosz Czarnecki, zanim zaczął pracę jako specjalista, nie doradca, wbrew temu, co się mówi w PGZ, no to pracował wcześniej w Thalesie, to jest jedna z dziesięciu największych firm zbrojeniowych świata, francuska. Studiował we Francji, studiował w Belgii, kończył Lycee Europeen w Brukseli, zajmuje się tym samym, czym zajmował się poprzednio, a uważam, że jest dobrym specjalistą – chwalił syna Czarnecki.
"Newsweek" napisał też o żonie europosła PiS, Emilii Hermaszewskiej, która zasiada w radzie nadzorczej jednej ze spółek należących od PZU. - Co do żony, to moja żona jest od czternastu lat prawnikiem i za rządów, to może pana bardzo zaskoczy, zdziwi, albo i oburzy i za rządów lewicy i za rządów Platformy i za obecnych rządów obsługiwała prywatne i państwowe firmy jako prawnik z ukończoną aplikacją materialną… - mówił Czarnecki.
Nie potrafił jednak dokładnie odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób jego żona trafiła od rady nadzorczej firmy akurat w 2016 roku. - Więc jeżeli pan chce polować na rodziny polityków PiS, bardzo proszę, życzę wszystkim prawnikom takich kwalifikacji, jak ma moja żona – odpowiedział Ryszard Czarnecki.