+Cywilna+ instrukcja HEAD nie została w żaden sposób złamana. Jest to dokument niejawny. W sytuacji braku samolotów mogą zdarzać się sytuacje, kiedy są decyzje, czy to lotniska, czy przewoźników, na które trzeba reagować w trakcie - powiedziała PAP Kempa.
Koordynator w tej sprawie zareagował i odpowiednie listy pasażerów przed wylotem były znane. Trzeba było przeprowadzić tę procedurę na miejscu. W sytuacjach, gdy coś się zmienia w trakcie, a takich sytuacji jest sporo, wtedy decydujemy kto gdzie ma wsiąść, bądź ostatecznie może się nie zgodzić pilot. Wtedy zmieniamy decyzję dotyczącą alokacji pasażerów. Te decyzje dotarły do Kancelarii, zostały zatwierdzone i ostatecznie lot się odbył, zarówno jeden, jak i drugi - dodała.
Jak zaznaczyła szefowa KPRM, sytuacja jest bardzo dokładnie zbadana. Mogą być podejmowane decyzje na bieżąco, jak w tym wypadku, o czym jest informowany koordynator, który jest na miejscu. Jeżeli w trakcie wynikają trudności związane z poleceniami czy pilotów, czy zarządzających lotniskiem jest oczywiste i wtedy musimy się do nich dostosowywać. Żadna procedura nie została złamana. Na wszystko mamy dokumenty - zapewniła Kempa.
PRZECZYTAJ, CO FAKTYCZNIE ZAPISANO W INSTRUKCJI HEAD?>>>
Szefowa KPRM zaznaczyła, że PO w sprawie samolotów, którymi latają VIP-y powinna milczeć. Przez osiem lat nie zrobiła nic w sprawie zapewnienia lotów osobom najważniejszym w państwie, nie zajęła się zabezpieczeniem odpowiedniej ilości samolotów. Jeśli mówi się o +tupolewizmie+, to miał on miejsce za czasów Platformy Obywatelskiej. To obecny rząd rozpisał odpowiednie przetargi, jeden z nich się zakończył, a więc pierwsze samoloty będą latem - podkreśliła minister.
Minister odniosła się m.in. do poniedziałkowego artykułu "Dziennika Gazety Prawnej" i konferencji polityków PO dotyczących powrotu polskiej delegacji rządowej z wizyty w Londynie, gdzie odbyły się polsko-brytyjskie konsultacje pod przewodnictwem premierów: Beaty Szydło i Theresy May.
W konsultacjach wzięli udział m.in.: wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki, minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. Jak podał "DGP" zapadła wówczas decyzja, że rządowym samolotem miało wracać do kraju więcej osób, niż dostępnych było miejsc w rządowym samolocie embraer.
CZYTAJ WIĘCEJ O PROBLEMACH Z POWROTEM DELEGACJI RZĄDOWEJ Z LONDYNU>>>