Mamy do czynienia z jakimś wtórnym analfabetyzmem, jeśli chodzi o publiczne zachowania. Dotyczy to Mateusza Kijowskiego i Ryszarda Petru. Politycy zapominają, że osoba publiczna rezygnuje z części swoich wolności. To jest osoba, która ma świadomość, że każde jej zachowanie podlega ocenie publicznej - mówi w rozmowie z Onetem Władysław Frasyniuk. Przypomina, że owszem, politycy mają prawo do romansów, mają prawo do wszystkiego, do czego ma każdy obywatel w Polsce. Tyle, że są pod kontrolą obywateli, a ci mają prawo pytać, dlaczego osoby publiczne zachowują się, jak się zachowują.
Jednak zdaniem legendy Solidarności, zarówno lider KOD, jak i lider Nowoczesnej zachowują się źle. W oświadczeniu Petru i Kijowskiego nie znalazłem niczego, co by mnie przekonywało. Wszystkie wyjaśnienia są pokrętne. Jak się jest osobą publiczną, trzeba powiedzieć wprost. To, że Mateusz Kijowski powtarza jak mantrę, że wszystko jest w porządku – to nie jest tłumaczenie - uznał Frasyniuk.
>>>GDZIE JEST RYSZARD PETRU? CZY POLECIAŁ Z KOLEŻANKĄ POSŁANKĄ DO PORTUGALII?>>>
Nie ma niezręczności. Mówi się "tak" lub "nie". Nie jestem w środku KOD, więc nie jestem w stanie powiedzieć, z czego wynikają te kwoty. Może to jest sposób, żeby pokryć koszty Kijowskiego związane z działalnością. Ale mówi się wprost. Nie może osoba publiczna mówić, że wyjaśni coś później. Publicznie nie pozostawia się cienia wątpliwości. Zarówno Kijowski, jak i Petru nie zdali egzaminu - dodał.
Co teraz z KOD-em? Frasyniuk twierdzi, że jak najszybciej powinien zebrać się zarząd ruchu i podjąć "jasne decyzje". Jeśli to jest tak, że część zarządu o fakturach wiedziała, a część nie, to szczerze mówiąc, wszyscy powinni podać się do dymisji - zauważył. Jeśli dowiemy się, że dzisiaj spotkała się część zarządu, to okaże się, że mamy do czynienia z kompletnym kabotynizmem, który może zabić ważny ruch - powiedział. Mam nadzieję, że dzisiaj komisja rewizyjna i zarząd w komplecie z Mateuszem Kijowskim spotkają się i podejmą decyzje, które nie podważą ich wiarygodności, a także nie zaburzą przekonania społeczeństwa, że w Polsce nie ma liderów, którym można zaufać - stwierdził Frasyniuk.
Ostrzegł też liderów KOD-u, że to nie oni stanowią o sile tego ruchu, tylko zwykli ludzie, którzy przychodzą na demonstracje. KOD to jesteśmy my: ludzie, którzy przychodzimy na marsze. Szczerze powiedziawszy, mamy prawo też przyjść i im napluć w oczy, że nas zawiedli - powiedział. Dodał też, że cała sytuacja dowodzi jednak niepowodzenia ruchu. Niepokojące jest, że cała sytuacja jest przykrą porażką stowarzyszenia KOD, które w dodatku od roku nie jest w stanie przeprowadzić wyborów. W dodatku jest tak skonfliktowane i pokłócone, że nie jest zdolne do wspólnych działań. To uderza w nas wszystkich, bo pokazuje, że cały czas nie zdajemy egzaminu z bycia społeczeństwem obywatelskim - gorzko podsumował.