PAP zapytała prezesa PiS, czy uważa sprawę wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej za zamkniętą. Politycznie jest zamknięta. Wyobraźmy sobie, czysto teoretycznie, że wybór był dokonany w nieprawidłowej procedurze i byłby powtórzony, wynik pewnie by się nie zmienił. Politycznie tej sprawy nie ma. Sprawy prawne można podnosić na innych płaszczyznach, ale dziś nie bardzo je widać - ocenił Jarosław Kaczyński.
PAP zapytała również prezesa PiS o wszczęcie przez premier Wielkiej Brytanii Theresę May procedury Brexitu i zeszłotygodniową rozmowę, jaką przeprowadził z liderką Partii Konserwatywnej.
Z mojej rozmowy wynika, że jeżeli Brytyjczycy mieszkający w kontynentalnej Unii, a jest ich 2,5 miliona, otrzymają odpowiednie prawa, to cudzoziemcy z UE mieszkający w Wielkiej Brytanii też je zachowają. Jestem za tym, by te prawa zostały wzajemnie utrzymane. To oznacza odpowiednie prawa dla Polaków. Tak to wygląda i tak to zostało postawione przez panią premier May, która jednocześnie mówi o tym, że chciałaby to załatwić w pierwszej fazie negocjacji - podkreślił prezes PiS.
Kaczyński pytany czy planuje kolejne spotkania z premier May lub innymi europejskimi politykami odpowiedział: Moje spotkania mają ekstraordynaryjny charakter. Są po części poufne. Mogą być podobne spotkania w przyszłości, ale nie ma konkretnych ustaleń.
PAP zapytała też, czy Polska przedstawi swój pomysł na reformę UE. W tej chwili elity europejskie nie bardzo się chcą skłonić ku jakimś zmianom. Ale różnie to wygląda w różnych rozmowach. Jedni mówią tak: dobrze, najpierw się naradźmy, ustalmy co będzie, później zwołajmy Konwent i później zmiany, inni - nie otwierajmy Konwentu, bo będzie tylko wielka kłótnia. Inni mówią, że zmiany w ogóle nie są potrzebne - powiedział prezes PiS.
Przeglądałem wszystkie ważne dokumenty unijne, jakie powstały po brytyjskim referendum w sprawie Brexitu - nie widać w nich jakiejkolwiek pogłębionej analizy ze świadomością, że to nie jest tak, że się nic nie dzieje. W UE są też tacy, którzy głoszą, że w UE wręcz nie ma żadnego kryzysu. Do pewnych zmian sytuacja musi dojrzeć - dodał.
Prezes PiS podkreślił, że w tej chwili będzie się trzeba zastanawiać, w jakim momencie i jaką metodą przeprowadzać zmiany. Nasi partnerzy wiedzą, czego byśmy oczekiwali w UE i nawet mają dosyć skonkretyzowaną wiedzę, czego byśmy ewentualnie chcieli w nowym traktacie; mogłaby to też być daleko idąca zmiana obowiązujących traktatów - powiedział.
To wymaga pewnej cierpliwości. Trzeba pamiętać, że Europa czeka na wynik wyborów we Francji, w Niemczech, na wynik wyborów parlamentarnych w Austrii, we Włoszech. Jesteśmy przed pytaniem, co się będzie działo dalej. Dlatego wydaje mi się, że w tym momencie trzeba być cierpliwym i czekać - dodał.
Prezes PiS odpowiedział także na pytanie jak, jego zdaniem, będzie wyglądała UE za 10 lat. Za dziesięć lat na pewno nie będę już uczestniczył w życiu politycznym, jestem już długo na scenie politycznej, dlatego patrzę na to może z większym dystansem niż młodsi politycy, ale mam obawy co do przyszłości Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że Unii w kształcie, który jest w tej chwili, nie będzie za dziesięć lat. Ale jak będzie wyglądała, trudno powiedzieć - podkreślił.