- Od powołania rządu Beaty Szydło z żadnym partnerem w Europie nie mamy tak intensywnych stosunków jak z Niemcami. Powody są oczywiste: to nasz kluczowy partner gospodarczy, ale także kluczowy partner dla reformy Unii, najpierw pod kątem politycznym, a być może później także instytucjonalnym. Wynik wyborów we Francji niczego tu nie zmienia - odpowiada na pytanie, czy Polska intensyfikuje kontakty z Berlinem z obawy o to, że francusko-niemiecki tandem przejmie inicjatywę w UE.
Wiceszef MSZ zapewnił, że Polska gotowa jest zasiąść do poważnej rozmowy o tym, jak Unia powinna funkcjonować. - Od początku uważamy, że nie należy wykluczać zmian traktatów, w szczególności po kryzysie, jakim był wynik referendum brytyjskiego. Rosnąca gotowość do zmian traktatowych w Niemczech jest więc sukcesem. Ale do realizacji tego planu droga będzie długa, bo oczekiwania są tu całkowicie rozbieżne. Mamy tego pełną świadomość - powiedział Szymański.
Dodał, że istotne jest, aby proces polityczny w UE był w większym stopniu przywrócony państwom i parlamentom narodowym. - Tylko tak stanie się bardziej obliczalny, będzie lepsza nad nim kontrola. To jedyny sposób, aby państwa i narody wzięły odpowiedzialność za Unię. A taki powinien być cel strategiczny - wyjaśnił.
Szymański był też pytany, czy spór o przyłączenie się Polski do unijnego planu relokacji uchodźców powinien zostać rozstrzygnięty w referendum. - W rządzie nie ma prac nad referendum w sprawie uchodźców. Natomiast dostrzegamy presję społeczną w tej sprawie, która może się wzmagać, jeśli Polacy będą mieli poczucie, że UE stawia nas pod ścianą w sprawie przymusowego przyjmowania uchodźców - powiedział.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Szymański mówi także, że Polska "zachowuje pragmatyczny dystans wobec euro". - Będziemy wspierali wszelkie plany uzdrowienia strefy euro, ale nie zgodzimy się na strukturalne podziały w rynku wewnętrznym i w samej Unii - dodał.