Pierwszy przewodniczący NSZZ „Solidarność" powiedział w Polsat News, że w czwartek godz. 9 złoży kwiaty pod pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970 na Placu Solidarności, a następnie wróci do pracy w Europejskim Centrum Solidarności.
I jestem do dyspozycji tych, którzy mnie zaproszą. Tam, gdzie mnie zaproszą, to tam będę występował czy uczestniczył - powiedział Wałęsa.
Dodał, że NSZZ "Solidarność" zaprosiła go tylko na mszę "i nic poza tym". - Lubię się modlić, więc będę się modlił - dodał. Samo zaproszenie Wałęsa ocenił jako "bezosobowe".
Z kolei w ramach uroczystości organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji przed historyczną Salą BHP działać będzie Miasteczko Obywatelskie, zaplanowany jest przemarsz ulicami śródmieścia z flagą narodową o długości ok. 50 metrów oraz o godz. 19. wiec przed Salą BHP - w tym wydarzeniu, jak zapowiadają organizatorzy udział wziąć ma Wałęsa, a także m.in. Bogdan Borusewicz, Henryka Krzywonos oraz Władysław Frasyniuk.
Wałęsa w środowej rozmowie w Polsat News potwierdził też swoje deklaracje, które złożył na łamach poniedziałkowego wydania dziennika "Rzeczpospolita", w którym powiedział, że zastanawia się nad zbieraniem podpisów za odebraniem nazwy "Solidarność" obecnemu związkowi zawodowemu. - To co się dzieje teraz, to mnie się jako byłemu przewodniczącemu i budowniczemu, nie podoba - powiedział.
Dodał, że kiedyś "Solidarność" liczyła 10 milionów członków, a obecnie jest to pół miliona, więc "większość jest po innej stronie". - Zamierzam się zwrócić do tej większości, aby tej mniejszości, której zachowanie mnie się nie podoba, aby przez referendum zabrać im prawo do nazwy "Solidarność" - powiedział Wałęsa.
Zapytany, co mu się w obecnej "Solidarności" nie podoba stwierdził: m.in. "pomówienia, że to nie ja kierowałem strajkiem, ale jacyś bliźniacy".
Wałęsa odniósł się do wysokiego poparcia dla PiS odnotowywanego w sondażach. W sierpniowych badaniach CBOS PiS uzyskał 41 proc. poparcia.
Takich kłamstw, takiej perfidii nawet za komunizmu nie było - powiedział. Dodał, że obecny rząd "demagogią, populizmem, obiecankami kupuje sobie część narodu". - A jednocześnie to nasze rządzenie i PO rządzenie no nie było tak do końca dobre i to powoduje, że tymi argumentami można grać i wygrywać - stwierdził Wałęsa. Jak jednak dodał "do jakiegoś czasu to się udaje, ale końcówka będzie niedobra i za to wszystko przyjdzie czas rozliczeń". "I jestem przekonany, że rozliczymy tych ludzi, którzy tyle złego dla Polski czynią" - powiedział Wałęsa.