Koty są tak naprawdę trzy. Najsłynniejszy to Czaruś, czarny jak smoła. Jest jeszcze kotka Fiona i wpadający z wizytą Feliks- rudy kot sąsiadów - pisze Wojciech Wybranowski w "Do Rzeczy".
Dla futrzanych przyjaciół Kaczyński ma czas w zasadzie dopiero późnym wieczorem. Zwyczajny, roboczy dzień Naczelnika, tak prezesa PiS określa "Do Rzeczy", wypełniony jest spotkaniami, naradami i obowiązkami parlamentarnymi.
Zaczyna się zwykle ok. dziewiątej rano szybką herbatą i śniadaniem, które prezes PiS robi sobie sam, plotki mówią o kanapkach z serkiem Almette i jajecznicy. Później przyjeżdża samochód z kierowcą i ochroną. Kierowców, których jest dwóch, lider rządzącej partii traktuje jak przyjaciół, bywa na uroczystościach w ich rodzinach, pamięta - jak mówią rozmówcy "Do Rzeczy" - imiona ich dzieci, interesuje się sytuacją rodzinną. Ponoć zawsze siada na przednim siedzeniu.
Jeszcze niedawno bardzo dużo jeździł po Polsce i lubił to robić, nawet kilkugodzinna podróż w nocy nie była dla niego problemem. Jak udawaliśmy się pod Berlin na spotkanie z kanclerz Merkel, upierał się, żeby jechać samochodem – mówi tygodnikowi człowiek z najbliższego otoczenia Kaczyńskiego.
Prywatnie Kaczyński podobno pasjonuje się architekturą. Jego ulubiony napój to herbata. Nie uznaje jednak zielonej. Na co dzień pije mocną i aromatyczną w typie earl grey. - Kiedyś w pobliskim tureckim bistro kupowaliśmy dla prezesa prawdziwy aromatyczny czaj - wspomina jeden z byłych rzeczników PiS.
Według tygodnia passe jest już rodeo. Dlaczego? Ponoć w transmitującej ujeżdżanie byków stacji zmienił się komentator, ten nowy już nie potrafi tak personifikować byków jak poprzednik.