Informację o śmierci Krzysztofa Olszowca podała Gazeta.pl. Był on jednym z najbardziej zaufanych pracowników śp. Lecha Kaczyńskiego. Nieżyjący prezydent miał według "Newsweeka" mówi o nim – "To mój zaufany człowiek. Proszę go traktować, jakby był w randze ministra".
Był kierowcą Kaczyńskiego, gdy ten pełnił funkcję prezesa Najwyższej Izby Kontroli (1992-1995). Po wyborach prezydenckich w 2005 r. Lech Kaczyński mianował Olszowskiego szefem ochrony. Awansowano go na stopień majora BOR jesienią 2006 r., a kilka miesięcy później jak pisze Gazeta.pl został podpułkownikiem i jednocześnie szefem Zarządu Ochrony Osobistej i Miejsc Czasowego Pobytu BOR.
Zawieszono go w czynnościach gdy 28 listopada 2008 roku w Gruzji nieznani sprawcy oddali strzały ostrzegawcze w pobliżu prezydenckiej kolumny blisko granicy gruzińsko-osetyjskiej. Otoczenie prezydenta i on sam stanęli wówczas za nim murem. - On nie miał żadnego wpływu na to, co się stało. Decyzja należała do prezydentów. Na szczęście, to nie jest tak, wszędzie na świecie, że oficerowie ochrony, czy piloci decydują o tym, co ma się dziać - mówił dziesięć lat temu w rozmowie z PAP prezes PiS Jarosław Kaczyński. Mimo tego Olszowiec odszedł z BOR na własną prośbę.