Do kaliskiego domu byłego komendanta głównego policji Zbigniewa Maja funkcjonariusze CBA weszli krótko po szóstej rano. O podobnej porze zatrzymano byłych dyrektorów delegatur CBA w Poznaniu i Łodzi. Ich mieszkania zostały przeszukane. Informację jako pierwsze podało radio RMF FM.
– Po zakończeniu czynności były komendant główny policji oraz byli dyrektorzy delegatur CBA zostaną przewiezieni do Podkarpackiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie, gdzie zostaną im przedstawione zarzuty dotyczące m.in. przestępstw urzędniczych – informował Piotr Kaczorek z CBA.
Nieoficjalnie mówi się, że powodem zatrzymania może być to, że gdy prowadzono postępowanie przeciwko Majowi, ten próbował się od pozostałych dwóch zatrzymanych dowiedzieć, o co dokładnie chodzi.
– Trudno się oprzeć wrażeniu, że te spektakularne zatrzymania to dziwny serial, który nie powinien mieć miejsca w demokratycznym państwie. Jak to się dzieje, że przez pół Polski przewozi się najpierw gen. Piotra Pytla czy ministra Michała Królikowskiego albo ministra Jacka Kapicę po czym zaraz się ich wypuszcza? Czy nie można było zwyczajnie wezwać ich na przesłuchanie do najbliższej prokuratury? – pyta Marek Biernacki, były minister spraw wewnętrznych. – To dziwne. Sprawa komendanta Maja jest jeszcze dziwniejsza, bo ma on kandydować w najbliższych wyborach na prezydenta Kalisza – ocenia polityk.
Nie był to jedyny w ostatnim czasie spektakularny przypadek zatrzymań byłych wysokich rangą urzędników.
W ubiegłym tygodniu został zatrzymany Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO i nieformalny doradca prezydenta Andrzeja Dudy. Po przewiezieniu ze Szczecina do Białegostoku i kilkugodzinnym składaniu zeznań został wypuszczony na wolność. Musiał jednak wpłacić depozyt w wysokości 500 tys. zł. Zarzuca się mu pranie pieniędzy. Sprawa ma związek ze złożonym u niego depozytem, o którym Królikowski sam poinformował organy ścigania.
"Po zapoznaniu się z zarzutami postawionymi mi przez Prokuraturę Regionalną w Białymstoku oświadczam, że są one bezzasadne i wynikają z niezrozumienia relacji lojalności adwokata wobec jego klientów. Obrony swoich praw i dobrego imienia będę dochodził w trakcie toczonego postępowania" – napisał w oświadczeniu prawnik. "Moje zatrzymanie na zlecenie Prokuratury było zbędne i bezpodstawne. Moje dotychczasowe kontakty z organami postępowania przygotowawczego przebiegały w kooperacji, jaka była tylko możliwa z uwagi na związanie tajemnicą adwokacką oraz tajemnicą obrończą, w związku z wykonywanym przeze mnie zawodem adwokata oraz obowiązkiem rzetelnego dbania o dobro moich Klientów. Tak też zamierzam postępować w dalszej jego części" – wyjaśniał dalej.
Ponad miesiąc wcześniej, 29 marca, zatrzymany przez CBA został Jacek Kapica, wiceminister finansów w latach 2008–2015. Zarzucono mu niedopełnienie obowiązków służbowych "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób w łącznej kwocie ponad 21 mld zł". Po przewiezieniu z Warszawy do Białegostoku i postawieniu zarzutów także on został zwolniony. W ub. tygodniu Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że zatrzymanie było bezzasadne, a wyznaczona kwota poręczenia (500 tys. zł) zbyt wysoka. Zarówno Kapica, jak i Królikowski twierdzą, że nie odmawiali współpracy z prokuraturą.
Do zamknięcia tego wydania DGP nie było informacji, czy były szef policji i funkcjonariusze CBA zostali wypuszczeni na wolność.