Prezydent Andrzej Duda powiedział we wtorek w Leżajsku, że chce, aby obywatele mieli przekonanie, iż ktoś myślał o nich, a nie "o jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika". - Wspólnota jest potrzebna tutaj, w Polsce, dla nas - własna, skupiająca się na naszych sprawach, bo one są dla nas sprawami najważniejszymi; kiedy nasze sprawy zostaną rozwiązane, będziemy się zajmować sprawami europejskimi. A na razie, niech nas zostawią w spokoju i pozwolą nam naprawić Polskę, bo to jest najważniejsze - przekonywał Andrzej Duda.

Reklama

Lider Platformy ocenił w środę w radiu TOK FM, że prezydent słowa o wyimaginowanej wspólnocie mówił w kontekście i kierował pod adresem Unii Europejskiej; dodał, że był zdumiony wypowiedzią głowy państwa. Takie wypowiedzi czasami, można powiedzieć, występują w kampanii wyborczej, takiej emocjonalnej, kiedy ktoś chce podkreślić pewne sprawy, czy dotrzeć do części elektoratu, wyborców, którzy mają np. dystans do kwestii zagranicznych, międzynarodowych, europejskich - powiedział lider Platformy.

- Ale przecież tak nie jest tutaj, tutaj prezydent (jest) zaangażowany (...) w kampanię wyborczą PiS, chce PiS-owi pomagać, jednocześnie czy równolegle kompletnie wywracając polską reputacje, wizerunek i swoją pozycję, nie tylko w Europie, ale w wolnym świecie. Przecież taka wypowiedź będzie cytowana i wysyłana przez wszystkie ambasady do stolic świata - przekonywał Schetyna.

- Pan prezydent nie rozumie tego, jakie szkody przynoszą takie zdania, jakie straty (przynoszą) dla polskiego wizerunku, dla reputacji, dla polskiej pozycji - dodał. Jak mówił, w wypowiedzi prezydenta słychać, że nie myśli on kategoriami całej wspólnoty europejskiej. - Myśli tylko o sobie i to słychać w tej wypowiedzi prezydenta Dudy, przecież on mówi: "na razie nasze sprawy, tutaj, a potem zobaczymy, potem zajmiemy się innymi" - powiedział lider PO.

Schetyna ocenił, że PiS wyprowadza Polskę na margines UE. Dodał, że już dwa i pół roku temu mówił, iż polityka PiS wyprowadzi nas z UE. - Myśmy naprawdę dbali o każdy dzień naszej obecności w UE i o naszą pozycję w Unii, budowaliśmy to systematycznie z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Dzisiaj to jest rujnowane - powiedział Schetyna. Wtórował mu na Twitterze Bogdan Zdrojewski. Zdaniem byłego ministra kultury, prezydent buduje autostradę do polexitu. - Może bez świadomości, ale tym gorzej - dodał polityk.

Prezydenta z kolei tłumaczył w Wirtualnej Polsce poseł Marcin Horała. - Mówimy o jednym zdaniu wyrwanym z kontekstu z bardzo długiego przemówienia - powiedział polityk PiS. - Pan prezydent ma rację, że projekt hodowania nowego, lepszego, europejskiego człowieka spalił na panewce. Polacy nadal są Polakami. Podejrzewam, że chodziło o wymiar tożsamościowy, nic nie mówił o traktatach.

- UE jest organizacją, do której należymy. Wykonujemy obowiązki, ale oczekujemy szanowania naszych praw - podsumował.

"To mówienie o wyimaginowanej wspólnocie w kontekście UE, świadczy o kompleksach prezydenta Andrzeja Dudy. Tymczasem o tej wspólnocie, o tym +oddychaniu przez Europę dwoma płucami+ mówił Ojciec Święty Jan Paweł II. Jeśli to wskazanie jest dla nich nieważne, to gratuluję - tak często PiS się na niego powołuje, a takimi słowami pan prezydent odrzucił wezwanie Jana Pawła II. To jest wstyd" - ocenił lider PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz w środę rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

Według niego, słowa prezydenta to ohydne obłudne stwierdzenie, które nas sadza w oślej ławce UE. Prezydent musi pamiętać, że UE, to nie tylko biurokracja i RODO, ale też fundusze europejskie, z których, przynajmniej na razie - więcej dostajemy niż jej płacimy, trudno nie widzieć tu wspólnoty - zaznaczył.

Kosiniak-Kamysz podkreślił też, że polskiego rządu i prezydenta, nikt już w Unii nie traktuje poważnie. Czy można stracić bardziej na wizerunku w Europie? Jak widać można, pogłębia się kryzys wizerunku i znaczenia naszego kraju. Takimi wypowiedziami (prezydent) pokazuje, że Polska i on sam nic nie może i żeby ktoś zwrócił na niego uwagę, musi powiedzieć coś głupiego"- powiedział lider ludowców.

Szczerski: Jestem zdziwiony, że ten głos jest uznawany w Polsce za głos kontrowersyjny

Reklama

Swojego szefa bronił minister Krzysztof Szczerski. Na środowym briefingu prasowym zaznaczył, że w kontekście wystąpienia szefa KE Jean-Claude'a Junckera w sprawie przyszłości UE "mocno wybrzmiał" głos prezydenta Dudy z przemówienia w Leżajsku.

Jak dodał, wypowiedź prezydenta "trzeba odczytywać jako mocny głos w dyskusji o kondycji, stanie, przyszłości UE". - Jestem bardzo zdziwiony tym, że ten głos jest uznawany w Polsce przez niektóre media i przez polityków opozycyjnych za głos kontrowersyjny, bo po pierwsze to jest głos słuszny, po drugie mocny, a po trzecie trudno uznać za kontrowersyjny głos, który mówi o tym, że UE trzeba budować od podstaw, od tego, czym są narodowe wspólnoty - mówił Szczerski.

- Nie da się budować Europy od góry do dołu, bo takie próby były podejmowane, zawsze kończyły się fiaskiem. Nie można tworzyć sztucznej wspólnoty, którą narzuca się państwom, tylko trzeba ją budować na realnej woli i autentycznym zaangażowaniu obywateli UE we wspólnoty - dodał.