Narodowy Bank Polski opublikował na stronach internetowych przeciętne wynagrodzenia brutto kadry kierowniczej w 2018 r. Z informacji wynika, że najwyższe przeciętne wynagrodzenie miesięczne brutto otrzymywał dyrektor departamentu komunikacji i promocji - 49 tys. 563 zł; najmniej doradca prezesa - 6720 zł. Publikacja wynagrodzeń w banku centralnym jest wynikiem realizacji postanowienia noweli ustawy dot. jawności wynagrodzeń w banku centralnym.
Morawiecki pytany, czy zdziwiły go i zszokowały zarobki w NBP odpowiedział: "niekoniecznie". - Podobne zarobki występowały w czasach pana prezesa Marka Belki. Szkoda, że wtedy różne ośrodki medialne nie interesowały się tą sprawą - zauważył szef rządu. - Wysokość tych zarobków trzeba porównywać do rynku - dodał.
Premier powiedział również, że w BZ WBK (obecnie Santander), którego był prezesem, pracownicy zarabiają na podobnym poziomie jak w NBP. - Jeżeli by była duża różnica, to ciężko byłoby do NBP rekrutować różnego rodzaju specjalistów. Więc tutaj pan prezes Glapiński odziedziczył tę siatkę płac, z grubsza rzecz ujmując, po swoim poprzedniku i zarządza tą instytucją - zaznaczył.
Morawiecki podkreślił również, że NBP jest instytucją niezależną od polskiego rządu.
Zmiany w prawie dot. NBP były konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył.