Premier Morawiecki podczas wizyty w Strzelinie na Dolnym Śląsku mówił nie tylko o "piątce Kaczyńskiego". Zaapelował do zebranych na spotkaniu osób, by wykazały się zaangażowaniem i wyszły do znajomych. Ich mija ma być przekonywanie ludzi do Prawa i Sprawiedliwości oraz danie odporu narracji opozycji.

Reklama

- My nie mamy mediów. Potężne media stoją za naszymi przeciwnikami politycznymi. Potężny biznes stoi za naszymi przeciwnikami, konkurentami politycznymi. My mamy was, ludzi. Ludzi, którzy muszą wyjść do narodu i prosić o poparcie, zaufanie - tłumaczył premier.

W podobnym tonie wypowiedział się w Wieluniu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Uznał, że w Polsce nie ma równowagi medialnej. Przekonywał, że "ogromna medialna przewaga" występuje po drugiej stronie sceny politycznej, przez co wiele osób może "nie wiedzieć jak jest naprawdę".

Ani premier, ani prezes Kaczyński nie odnieśli się do sytuacji w mediach publicznych. Zarówno tego, że w ostatnim czasie na konto TVP i publicznego radia wpłynęło ponad 1,2 mld zł tzw. rekompensaty, jak i zarzutów upolitycznienia telewizji stawianych Jackowi Kurskiemu. Nie skomentowali również istnienia i działalności tygodników i portali przychylnych obecnej władzy.

Reklama

Takie postawienie sprawy skomentował redaktor Tomasz Lis. "Morawiecki - My nie mamy mediów. Temu facetowi Pinokio mógłby dawać lekcje prawdomówności" - napisał na Twitterze.

Podobnie ocenił sytuację politolog Marek Migalski. "Wszystkie anteny TVP&Polskiego Radia, szczujnie gazetowe&netowe Karnowskich, Sakiewicza, Rydzyka wspierają opozycję" - wypomniał w mediach społecznościowych.

Publicysta Łukasz Warzecha dodał: "My nie mamy mediów - powiada PMM. Premier ma jakąś niezwykłą zdolność do wygłaszania wypowiedzi, których jedynym wyjaśnieniem jest, że musi uważać słuchaczy za wyjątkowych idiotów".