Te zarzuty są wyjątkowo odrażające… te przecieki… kłamliwe i bezprawne zresztą. Jakaś korupcja… Grosza nie wziąłem… jakieś łapówki… To wszystko pojawia się w pisowskich mediach - mówi Niesiołowski w "Newsweeku".
To jest podła insynuacja i poniżanie mojej rodziny. Coś obrzydliwego - mówił polityk. Dodał, że z kwestii obyczajowych powinien tłumaczyć się przed żoną, a nie przed CBA. - To nie Iran czy Arabia Saudyjska - mówił.
Niesiołowski tłumaczy też dlaczego nazwał Schetynę publicznie "kreaturą". - Nazwałem go tak, bo kiedy mnie obrzygano w mediach, to powiedział, że o tym od dawna mówiło się w Sejmie. To niesłychane. Pan Schetyna był uprzejmy włączyć się w kampanię opluwania mnie przez przeciwników politycznych na podstawie sfałszowanych i nielegalnych podsłuchów oraz insynuacji i przecieków, które trafiały do pisowskich gazet - powiedział.
Polityk podkreśla, że nie będzie już kandydował do Sejmu, ale z polityki nie odchodzi. - Ja już mam 75 lat. Nie mam ochoty być najstarszym posłem, kiedyś trzeba umieć odejść. Nie z polityki, ale z parlamentu. To nie to samo - mówi.
A po drugie, nie ma listy, z której mógłbym startować, bo przecież nie z listy Schetyny ani Kaczyńskiego. Innej praktycznie nie ma. To i to. Wcześniej podjąłem decyzję, że nie kandyduję. Miałem plan, żeby zrobić koalicję – PSL, Nowoczesna, SLD, UED i dopiero z takiej pozycji rozmawiać ze Schetyną, ale praktycznie wszyscy liderzy tych partii poszli na moim zdaniem gorszy wariant. Wygląda to tak, że Schetyna ma decydujący wpływ na listy, skutek może być opłakany - mówi Stefan Niesiołowski.