W zawodzie sędziego nie ma miejsca dla przestępców. Ale myślę, że tak naprawdę nie o to chodzi w tych postępowaniach dyscyplinarnych. Nie chodzi o to, by ścigać sędziów, którzy popadają w konflikt z prawem, tylko ściga się sędziów, którzy mają odmienną wizję wymiaru sprawiedliwości – powiedział sędzia Igor Tuleya w "Faktach po Faktach" na antenie TVN24.

Reklama

Sam uczestniczę w ośmiu postępowaniach dyscyplinarnych. Te postępowania nie są za kradzież wiertarki, kiełbasy czy spodni, tylko dotyczą między innymi krytyki KRS, udziału w festiwalu Jurka Owsiaka, rozstrzygnięcia dot. Sali Kolumnowej, czy udziału w debatach z obywatelami - dodał.

Uznał też, że te postępowania nie mają nic wspólnego z rzetelnym procesem. Obwiniony sędzia nie ma żadnych praw, ma ich mniej niż oskarżony w normalnym procesie karnym – stwierdził. Zauważył też, że w krajach demokratycznych sędziowie nie są ścigani za rozstrzygnięcia spraw. Wszystko zmierza w coraz gorszą stronę - dodał.

Jego zdaniem, jest jednak światełko w tunelu. Ta sytuacja trwa już 4 lata. Kto miał się wystraszyć, to się wystraszył. Kto miał się ześwinić, to się ześwinił. Sędziowie, którzy zostali i uczciwie wykonują swoje zadania nie ulegną takiej presji. Nie dadzą się złamać. Jeśli wytrzymamy presję, to obywatele będę mieli najlepszych sędziów jakich mogą mieć – podsumował.