Joanna Mucha w rozmowie z TOK FM pytana była o płacę minimalną, której wzrost do 3 tysięcy w 2020 roku i do 4 tysięcy złotych w 2023 roku, zapowiedział na ostatniej konwencji prezes PiS.
- Ja bym to nazwała "chytre państwo plus" - powiedziała Mucha. Jej zdaniem można podwyższać płace minimalne, ale w taki sposób, by państwo się nadmiernie nie bogaciło.
- Dziś państwo 1077 zł zabiera od pensji minimalnej, gdy mamy do czynienia z podwyżką, o której mówił Jarosław Kaczyński, ta kwota wzrośnie do ponad 1400 zł. Kosztem pracodawców rząd chce pokazać się jako świetny dla ludzi. Tym pracodawcą nie są tylko przedsiębiorcy, jest np. szpital, urząd. Mamy samorządy, które są obciążone, mają szkoły i nie dostaną dodatku na subwencję. Zadłużenie szpitali jest utajnione, a prawdopodobnie jest najwyższe w historii i to będzie prowadziło do tego, że będzie coraz mniej pieniędzy, żeby świadczyć usługi zdrowotne - mówiła.
Dodała, że PO proponuje wyższe wynagrodzenia i klin podatkowy, gdzie "i pracodawca, i pracownik jest wtedy do przodu, można zwyższyć wynagrodzenie, a umowa o pracę staje się najbardziej atrakcyjną formą zatrudnienia". - W ten sposób zachęcamy, żeby na nią przechodzić oraz wychodzić z "szarej" strefy. To, co oni proponują (PiS - przyp. red.), będzie powodowało przejście do "szarej" strefy albo wyprowadzanie działalności gospodarczej poza Polskę, czy zatrudnianie się tak, żeby wypłacić sobie dywidendę nie wynagrodzenie - tłumaczyła.
Jej zdaniem jeśli chcemy mieć innowacyjną gospodarkę, to musimy mieć innowacyjną edukację, a nie w "ordnungu pruskim" [porządku - red.], postawić na rozwijającą kulturę, która tworzy ferment.