- Nasza formacja służąc Polsce, służąc polskiej rodzinie, wykonując swoje zobowiązania, swoje zapowiedzi okazała się wiarygodna - mówił Kaczyński.

Reklama

Jak zaznaczył bez wiarygodności tak naprawdę nie ma demokracji. - Bo jeżeli w trakcie kampanii wyborczych społeczeństwo wprowadza się w błąd, zapowiada coś czego się wcale nie ma zamiaru zrobić, albo nie potrafi zrobić, to wtedy akt wyborczy staje się do pewnego stopnia fikcją, pewną procedurą, ale w żadnym wypadku nie procedurą, którą wypełnia pewna treść - ocenił szef PiS.

Jak dodał wybory mają sens wtedy, kiedy jest to wybór między różnymi wizjami, między różnymi możliwościami działania, różnymi programami i między różnymi elitami. - Jeżeli tego wyboru tak naprawdę nie ma, jeśli wszyscy w gruncie rzeczy mają mówić, a przede wszystkim robić to samo, to wtedy nie ma też demokracji - zaznaczył.

- W Polsce, i to pokazaliśmy, obok tej elity stworzonej przez postkomunizm jest już nowa elita, która jest w stanie zmieniać Polskę - podkreślił Kaczyński.

"Potrzebujemy państwa nastawionego na budowę dobrobytu"

Kaczyński mówił, że PiS stoi nie tylko na straży polskiej rodziny, ale też "stoi na straży normalności i czegoś, co by można było określić jako zgodność z naturą".

To, jak powiedział, "rodzina złożona z kobiety i mężczyzny i dzieci". "I dobrze żeby te dzieci były, bo muszą być kolejne pokolenia" - mówił.

Reklama

- Dlatego potrzebujemy rozwoju, potrzebujemy państwa nastawionego na budowę dobrobytu całego społeczeństwa, a to oznacza także pewien poziom dystrybucji - jak mówił tu już premier (Mateusz Morawiecki), to w skali kraju to nie jest poziom tak bardzo wielki, ale on jest potrzeby żeby likwidować nędzę, to wszystko co z nędzą się łączy - dodał szef PiS.

- I będziemy to robili, niezależnie od tego jak inni będą na nas krzyczeli. Będziemy wspierali bardzo skutecznie polskich przedsiębiorców, będziemy wspierali inwestycje i innowacje, przede wszystkim w sferze prywatnej, chociaż będą także i te w sferze publicznej - podkreślił.

Jak dodał to oprowadzi do tego, że przewidywania sformułowane przez uczonych z SGH, że za 14 lat doganiamy przeciętną UE, a za 21 lat Niemcy, "nie tylko się spełnią, ale tak jak mówił premier Morawiecki, zrobimy to jeszcze szybciej".

"Polska wersja państwa dobrobytu ma przede wszystkim służyć rodzinie"

Podczas konwencji Kaczyński odniósł się do koncepcji "polskiej wersji państwa dobrobytu".

- Państwo dobrobytu to nie jest pojęcie, które odnosi się do jakiejś abstrakcji. Państwo dobrobytu to pewna koncepcja państwa, która była realizowana w Europie, w jakieś mierze - choć mniejszej - także w Stanach Zjednoczonych, w okresie powojennym, w okresie wielkich sukcesów. Na Zachodzie się mówi o "pięknym trzydziestoleciu" - powiedział Kaczyński.

Zaznaczył, że później państwo dobrobytu "zaczęło się tak radykalizować, że wzbudziło sprzeciw" i przyszedł "okres neoliberalizmu". - Ten neoliberalizm w swojej formie wysoce uproszczonej, można powiedzieć prymitywnej i bliższej darwinizmowi społecznemu niż liberalizmowi naprawdę, w Polsce zwyciężył po roku '89 - powiedział Kaczyński.

Podkreślił, że sposób myślenia, "który można nazwać darwinizmem albo neodarwinizmem społecznym" był "najbardziej brutalną, antyludzką koncepcją spośród tych, które nie miały charakteru totalitarnego, nie dążyły do mordowania ludzi wprost, ale kosztowały często - jak choćby w I połowie XIX w. w Irlandii - życie bardzo, bardzo wielu ludzi". - My tego rodzaju koncepcje odrzucamy - podkreślił Kaczyński.

Ocenił, że ostatnie cztery lata pokazują, że sposób prowadzenia przez obecny rząd polityki społecznej, gospodarczej i rozwojowej sprawdza się.

- I dlatego mogliśmy się ośmielić powiedzieć, że jest pewna nowa koncepcja, właśnie ta polska wersja państwa dobrobytu, polska wersja, która ma służyć całemu społeczeństwu, rozwojowi wspólnoty narodowej i jej umacnianiu, ale ma przede wszystkim służyć rodzinie - podkreślił prezes PiS.

"Trwa atak na polską rodzinę, zmierzający do tego, by podważyć jej istotę"

Prezes PiS przekonywał, że "dziś trwa atak na polską rodzinę, trwa atak, który zmierza do tego, by jej istotę podważyć, by uczynić ją co najwyżej jednym z możliwych rozwiązań". - Nie tym najlepszym, bo przecież niby jest obciążona mnóstwem wad, niby godzi w prawa w szczególności kobiet i dzieci, jest sferą patologii. Tak mówią jej przeciwnicy - mówił.

- Oczywiście nie ma takiej instytucji społecznej, która jest doskonała, ale nie ma też takiej instytucji społecznej, która tak przyczyniłaby się do stworzenia najbardziej życzliwej człowiekowi cywilizacji w dziejach świata - cywilizacji chrześcijańskiej. A nasza rodzina, czy to się komuś podoba, czy nie, wyrasta z chrześcijaństwa - podkreślił Kaczyński.

- My jesteśmy tolerancyjni, to jest cecha naszego narodu i to jest cecha także naszej formacji. Ale mówiłem już: tolerancja - tak, ale afirmacja wszystkiego, co komukolwiek do głowy przyjdzie - nie - dodał prezes PiS. - Ja to mówię po to, by zapewnić, że PiS stoi na straży polskiej rodziny, stoi i będzie stało - podkreślił Kaczyński.

"Materialne wspieranie rodziny jest potrzebą naszego rozwoju"

Kaczyński podkreślał, że reforma i budowa polskiego państwa potrzebuje solidnych fundamentów. - Tą skałą, dla polskiego społeczeństwa, dla polskiej wspólnoty, a co za tym idzie dla polskiego państwa, jest polska rodzina - mówił. Deklarował, że działania PiS zmierzają więc do tego, by rodziny w jak najkrótszym czasie osiągnęły zachodnioeuropejski poziom życia.

- Nie wiem, jaki będzie przeciętny dochód do dyspozycji w rodzinie na jedną osobę w gospodarstwie domowym w roku 2019 r. Biorąc pod uwagę 500 zł na pierwsze dziecko i wzrost płac, sądzę, że będzie się już zbliżała do 2 tys. zł - ocenił, zaznaczając, że "jest to ciągle zbyt mało".

Dlatego - przekonywał - potrzebne są kolejne działania. - Stąd polityka podwyższania płac także metodami administracyjnymi. Stąd 3 i 4 tys. płacy minimalnej. To nie jest żaden wyborczy pomysł, to nie jest gest żaden gest władzy wobec społeczeństwa, to jest potrzeba naszego rozwoju - mówił. Wyjaśnił, że chodzi o przełamanie mechanizmu, w którym taniej produkcji towarzyszą niskie płace, niskie dochody i niska siła nabywcza, a który sprzyjał m.in. zagranicznym inwestorom.

- Krótko mówiąc, mieliśmy ten mechanizm swego rodzaju błędnego koła, musimy z tego wychodzić - podkreślał. Dodał, że Polska nie jest pierwszym krajem, dokonującym tego procesu, gdyż podobnie postępowała np. Francja w latach 70. - Nie jest to skierowane przeciwko jakiejkolwiek grupie, a już na pewno nie jest to skierowane przeciwko przedsiębiorcom - mówił, podkreślając, że PiS dla przedsiębiorców "zrobił naprawdę bardzo dużo".