"Rozwój ekonomiczny nie musi być związany ze wzrostem emisji gazów cieplarnianych" - przekonywał Lech Kaczyński w Nowym Jorku. Mówił te słowa opisując sytuację w naszym kraju, który mimo gwałtownego rozwoju i wzrostu gospodarczego, poradził sobie z ograniczeniem ilości wysyłanego do atmosfery szkodliwego dwutlenku węgla.

Jednak jasne jest, że im bardziej uprzemysłowiony jest jakiś kraj, tym więcej emituje gazów cieplarnianych. Polski prezydent ma jednak receptę na to jak nie hamować rozwoju biedniejszych krajów, a jednocześnie zadbać o atmosferę. Krótko mówiąc to solidarność.

"Bez daleko idącej pomocy dla krajów rozwijających się, nie ma mowy o osiągnięciu sukcesu w rozwiązaniu problemu zmian klimatycznych" - mówił prezydent. Nie poprzestał na ogólnikach. "Pomoc ta powinna polegać na udostępnianiu krajom rozwijającym się technologii czystych, czyli nie zwiększających emisji gazów cieplarnianych, oraz na stymulowaniu ich do zrównoważonego rozwoju" - wyjaśnił Lech Kaczyński.

Podkreślał przy tym, że chodzi mu nie o sprzedaż biedniejszym krajom czystych technologii, ale przekazanie ich. "Reguły gospodarki rynkowej nie mogą być jedynymi regułami, które rządzą życiem społecznym" - argumentował. "Również rozwiązania kwestii zmiany klimatu nie można ograniczyć do bodźców typu komercyjnego, natomiast należy pomóc krajom uboższym w redukcji emisji gazów cieplarnianych" -dodał Lech Kaczyński.

Wystąpienie na forum zgromadzenia ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych było ostatnim punktem czterodniowej podróży prezydenta Kaczyńskiego do Stanów Zjednoczonych. Około godz. 14 jego samolot powinien wylądować na warszawskim Okęciu.