Ani be, ani me, ani kukuryku - coś, czego nie powiedział Aleksander Kwaśniewski podczas pierwszej debaty z Lechem Wałęsą w 1995 roku. Wchodząc do studia telewizyjnego, kandydat SLD "wszedł jak do obory", w ogóle nic nie powiedział, nie przywitał się kulturalnie, czym rozsierdził znanego z przywiązania do form grzecznościowych arbitra savoir-vivre’u Wałęsę. Swoją drogą ciekawe, jak zareagowałby ówczesny prezydent, gdyby Kwaśniewski, wchodząc do studia, rzucił pod jego adresem "kukuryku"?

Doradcy - zwykle pozostają w cieniu, choć często to oni de facto wygrywają debaty. Najbardziej znanym doradcą w historii polskich debat był Andrzej Wajda, który pomagał przygotować się do wystąpienia przewodniczącemu "Solidarności" podczas historycznego spotkania Wałęsa - Miodowicz w 1988 roku. Podobno w tym roku oba sztaby chciały sięgnąć po Stevena Spielberga. Zanosi się bowiem na niezły "Jurassic Park".

Garnitur - strój służbowy, całkowicie zuniformizowany. Do historii przeszły garnitury seledynowe, śliwkowe, kremowe. Nie wypada też, jak niegdyś Jerzy Jaskiernia w Sejmie, szpanować nieodprutą metką na rękawie. Za czasów AWS najlepiej ubranym politykiem bez wątpienia był Radosław Sikorski (garnitury w prążki i różowe koszule - miodzio!), ale nie ma go co prosić - nie pożyczy. Sknera.

Goleń - niesłychanie wrażliwa część ciała, o którą należy dbać szczególnie przed występami publicznymi. Zwłaszcza w surowszym klimacie, typowym dla Rosji i Ukrainy, kontuzje goleni rzucają się nie tylko na postawę, ale także na aparat mowy, powodując charakterystyczną bełkotliwość, oraz na wzrok, który staje się maślany. Prekursorem badań w tej dziedzinie jest Ryszard Kalisz, który za dysertację "Związki między urazowością goleni prawej a otworem gębowym oraz oczami w warunkach klimatu kontynentalnego" uzyskał tytuł doktora honoris causa Akademii Medycznej w Warszawie oraz stosowną katedrę (dr Kalisz ze względu na przyjaźń swego pacjenta z biskupem Głodziem wybrał katedrę polową). Prof. dr Kalisz używał do swych eksperymentów modela zatrudnionego czasowo na stanowisku prezydenta RP. Wiedza na temat dolegliwości tej części ciała jest niebywale istotna dla sztabu kandydata, albowiem silniejszy uraz goleni mógłby wykluczyć delikwenta z udziału w debacie.

Kapusta - nie, zupełnie nie to, o czym państwo myślą, patrząc na portfele. Kapusta to warzywo z rodziny kapustowatych, w stanie dzikim występujące w krajach Morza Śródziemnego oraz południowej i środkowej Azji, a w stanie cywilizowanym na talerzu jako podstawa zupy. Zupa zaś jest podstawą diety. Dieta z kolei jest podstawą zwycięstwa w debacie. Po oszałamiającym sukcesie jednego z kandydatów odżywiających się 12 lat temu kapuśniakiem miliony Polaków katowały się później tym paskudztwem. Podobno minister Ziobro kazał wszcząć śledztwo, czy kandydat ów nie był sponsorowany przez międzynarodowe lobby kapuściane z kanclerzem Kohlem na czele.

Łupież - w pierwszej połowie lat 90. atrybut prawicowości w Polsce. Ponoć niektórzy podejrzewani o odchylenie centrowe działacze prawicowi pozbawieni łupieżu, by oczyścić się z podejrzeń posypywali swe garnitury proszkiem do prania dla uzyskania pożądanego efektu. Niestety, za radą zachodnich fachowców łupież, jako mało telegeniczny, został wykluczony z debat, a ostatnie trendy wskazują nawet, że mógłby kandydatowi przeszkodzić w sukcesie. Patrzcie państwo, do czego to doszło.

Łyżwy - ewentualnie taboret, przydatne delikwentom nikczemnego wzrostu do dysput z Andrzejem Olechowskim. Jednak polityk zbyt długi (patrz Giertych) też nie wypada w telewizorze dobrze, więc wypowiadając się do kamer, Giertych musiał stawać o schodek niżej na sejmowych schodach. Jemu do debaty przydałby się z kolei - zamiast mównicy - klęcznik.

Makijaż - żmudna procedura zajmująca kandydatowi jakieś trzy, cztery godziny przed każdą porządną debatą, polegająca na takim operowaniu -> pudrem, kremami, tuszami, pomadami etc., aby nasz kandydat jak najbardziej przypominał Leonardo Di Caprio albo chociaż siebie z czasów I komunii świętej.

Mordo ty moja! - wedle naszej wiedzy w ten sposób Jarosław Kaczyński chciałby powitać podczas planowanej debaty Aleksandra Kwaśniewskiego. Proponowana przez niektórych ekspertów formuła: "Olek, mordo ty moja!" nie zyskała aprobaty premiera, albowiem panowie nie są na ty.

Nikolski - Lech, sztabowiec SLD, który podobno wymyślił debatę Kwaśniewski - Kaczyński. Chodzą też słuchy, że to on wymyślił Kwaśniewskiego w ogóle i wciela się w niego w wolnych chwilach.

Noga - część ciała, którą chciał Kwaśniewskiemu podać Lech Wałęsa. Niestety, mimo wyraźnej zachęty ("Panu to ja mogę podać nogę") Kwaśniewski nie skorzystał, czym zaprzepaścił możliwość przejścia do historii. Stałby się bowiem drugim, po kapciowym Mieczysławie Wachowskim, politykiem, który trzymał w ręce nogę laureata pokojowej Nagrody Nobla. Lider lewicy tłumaczył się podobno, że propozycja ta padła podczas transmisji telewizyjnej sporo przed godz. 23, więc nie chciał siać zgorszenia.

Obora - miejsce przeprowadzania debat (tak przynajmniej zdawał się - według Wałęsy - myślić Kwaśniewski). Obecnie na miejsca takich spotkań wybiera się bardziej konwencjonalne obiekty z ewidentną szkodą dla scenografii, albowiem debata w prawdziwej oborze dostarczyłaby nie tylko dyskutantom wielu niezapomnianych wrażeń. Jednak na obory nie godzi się Unia Europejska oraz obrońcy praw zwierząt, dowodząc, że po kontakcie wzrokowym z politykami drób przestałby się nieść, bydło dawać mleko, a owcom zmierzwiłaby się wełna.

Puder - coś, z czym prawdziwy metroseksualny polityk się nie rozstaje, element makijażu do przeprowadzenia debaty całkowicie niezbędny. Substancję tę rozprowadza się po twarzy dyskutanta, fotografując go jednocześnie, kiedy robi głupie miny.

Savoir-vivre - coś, czym się w debacie przejmować pod żadnym pozorem nie można. Jest to stanowisko zgodne z nowatorskim tłumaczeniem tego zwrotu w wykonaniu znanego i cenionego zwłaszcza w krajach Orientu (Białoruś, Ukraina) autorytetu lingwistycznego. Otóż według niego savoir-vivre to "pa francuski: nieważne". Skoro nieważne, to po co właściwie o tym pisać?

Wejście - dobre wejście na debatę to absolutny fundament. W grę nie wchodzi już spóźnienie, które opatentował przed dwunastoma laty Kwaśniewski. Trzeba wymyśleć coś bardziej oryginalnego, co przykuje uwagę kamer, a kandydata wyprowadzi z równowagi. I tak na najbliższą debatę lider LiD ma przylecieć lotnią, a premier Kaczyński chce do studia telewizyjnego wjechać na kasztance. Trwają poszukiwania tej ostatniej. Jak dotąd znaleziono tylko Siwka, ale on pracuje w telewizji, oraz Siwca, ale ten z kolei pada na kolana tylko w Kaliszu (nie mylić z Ryszardem).



























Reklama