"Mój sąd jest w tej sprawie taki, że z demokracją mieliśmy kłopoty gdzieś tak do 2015 roku, kiedy jedna opcja polityczna i ideologiczna w Polsce zmonopolizowała wszystkie instytucje w Polsce, a jeszcze miała wsparcie obu naszych potężnych sąsiadów ze wschodu i z zachodu. No to wtedy był kłopot z demokracją, bo jeżeli wszystkie wielkie media - duże potężne media - i wszystkie instytucje państwa i wszystkie samorządy jeszcze do tego, te najsilniejsze samorządy, były w rękach jednej opcji, no to demokracja nie funkcjonowała" - powiedział w radiowej Jedynce Gliński, dodając, że w Polsce utworzył się system oligarchiczny, który do tej pory, po kilku przegranych wyborach obecnej opozycji, nie może - jak mówił wicepremier - "dojść do siebie z szoku".

Reklama

I próbuje podważyć ten nasz demokratyczny porządek i wolną Polskę wysadzić w powietrze - zaznaczył wicepremier.

To jest coś takiego, że jak ktoś przegrał wybory dotyczące tego, kto kieruje łódką i nie może już tą łódką sterować, to przebija siekierą dziurę w dnie, żebyśmy wszyscy poszli na dół. I tak wygląda mniej więcej sytuacja z polskim sądownictwem, które próbuje się anarchizować. Próbuje się wprowadzić jakiś dualny system decydowania o tym, jak ma wyglądać sądownictwo, tymczasem sprawa jest tego typu, że polski system sądowniczy po prostu bardzo źle działał - ocenił Gliński. Zaznaczył, że np. w wolnej po 1989 r. Polsce nie osądzono osób odpowiedzialnych za zbrodnie komunistyczne, w tym za stan wojenny.

Jako socjolog pamiętam takie badania, jeszcze zanim myśmy przyszli do władzy, więc zanim myśmy zaczęli reformować to sądownictwo, które wywołuje takie opory. Te badania były druzgocące dla polskiego systemu sądowego, ponieważ poniżej 20 proc. to byli ludzie, którzy ufali czy też mówili, że sądy są faktycznie niezależne czy niezawisłe, czyli 80 proc. Polaków uważało, że ten system jest do bani - zaznaczył Gliński, przepraszając przy tym za kolokwialne określenie.

Wicepremier zwrócił także uwagę na ostatnie - jego zdaniem - bulwersujące postanowienia sądów w dwóch odmiennych sprawach Jana Śpiewaka i Piotra Najsztuba. - Są tak absurdalne, że potwierdzają tę tezę, że reforma sądownictwa polskiego jest konieczna i to sądownictwo nie może być sędziami we własnej sprawie - ono musi być zrównoważone poprzez relacje z innymi typami władzy w państwie. Na tym polega demokracja - podsumował Gliński.

Protesty w obronie niezawisłych sądów "Dziś sędziowie - jutro Ty!", które mają odbyć się w środę wieczorem w całej Polsce, wiąże się m.in. ze zgłoszonym w ubiegłym tygodniu projektem PiS nowelizacji przepisów o ustroju sądów i Sądzie Najwyższym, a także o sądach administracyjnych, wojskowych i prokuraturze. Projekt wprowadza m.in. odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, działania kwestionujące skuteczność powołania sędziego oraz za działania o charakterze politycznym.

Proponowane przepisy nakładają na sędziów i prokuratorów np. obowiązek poinformowania, do jakich partii należeli przed objęciem stanowiska, w jakich stowarzyszeniach działają oraz o ewentualnie prowadzonych portalach - nawet anonimowo lub pod pseudonimem. Według twórców projektu, nowe przepisy zwiększą zakres spraw możliwych do podjęcia przez rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych.